Gdyby o wartości piłkarzy świadczyły kwoty transferowe, Wesley Sneijder mógłby się czuć jak gracz trzeciorzędny. Nie minęło nawet 12 miesięcy, od chwili, gdy Real Madryt oddał go Interowi za nędzne 15 mln euro. Co to znaczy wobec 96 mln za Ronaldo, 65 za Kakę, czy dziewięciocyfrowych kwot padających w mediach przy spekulacjach na temat przyszłości Messiego lub Rooneya? 26 sierpnia 2009 roku Jose Mourinho zatarł jednak ręce z przekonaniem, że niedoceniany Holender to właśnie element, którego brakowało drużynie z Mediolanu do wielkości. Wyjazd z Madrytu był dla Sneijdera bolesny, potraktowano go jak gracza nieprzydatnego w futbolu z najwyższej półki. Ale zareagował spektakularnie: po wygraniu z Interem Champions League, jest o krok od finału mistrzostw świata. Przed mundialem w RPA Holandia była niemal tak samo niedoceniana jak Inter, główka Sneijdera w ćwierćfinale z Brazylią zmieniła jednak bieg historii. Wystarczy pokonać Urugwaj, by Sneijder, Arjen Robben i reszta, przeciętnych już w gruncie rzeczy piłkarzy, wymieniana była jednym tchem obok pokolenia Cruyffa i Neeskensa. Tyle, że tamte legendy złotych medali mistrzostw świata na pewno już nie zdobędą. Krytykowanie Berta van Marwijka, którego drużyna nie przegrała ani jednego z 24 ostatnich meczów, wydaje się absurdem. A jednak zaprzyjaźniony z nim Johan Cruyff podjął się tego "wyzwania" wypominając drużynie narodowej grę za mało efektowną. Trener Urugwajczyków Oscar Tabarez przywołał słowa legendarnego Rinusa Michelsa, który mawiał: "My, Holendrzy, nie czujemy piłki inaczej, niż atakując", ale dodał, że drużyna van Marwijka wydaje mu się bardziej kompletna, niż te z mundiali 1974 i 1978. Od września 2008, kiedy "Pomarańczowi" przegrali ostatni raz (z Australią 1-2) stracili zaledwie 13 goli. "Szanuję Cruyffa i wszystkich naszych krytyków, ale nie zmienia to moich poglądów na futbol" - odpowiada van Marwijk. Dlatego ukaranego De Jonga, zastąpi inny defensywny pomocnik De Zeeuw, a nie kreatywny Van der Vaart, którego domagają się holenderscy kibice. "Mamy dość urządzania spektaklu za wszelką cenę, zbyt często gubiło to w przeszłości drużynę. Chcemy być mistrzami świata" - powtarza Robben. Pojednawczy ton przybiera kapitan Giovanni van Bronckhorst tłumacząc, że zespół chce zachwycać kibiców, ale nie zawsze znajduje ku temu warunki. Wychowany w Bundeslidze van Marwijk (były trener Feyenoordu i Borussi Dortmund) tłumaczy nawet, iż ideałem, do którego dąży jest Barcelona i reprezentacja Hiszpanii. "Marzymy o tym, by pokonać Urugwaj i zmierzyć się z Hiszpanami o złoto" - mówi van Bronckhorst. Do tego potrzebne jest 10. kolejne zwycięstwo "Pomarańczowych". W Urugwaju nikt nie toczy tak jałowych dyskusji. Gdy Diego Forlan i jego koledzy przedarli się do półfinału po horrorze z Ghaną, cały maleńki naród oszalał z radości. Ożyła nawet legenda 1950 roku. Skazani na porażkę w meczu z gospodarzami z Brazylii "Urusi" zszokowali wypełnioną 200 tysiącami ludzi legendarną Maracanę. We wtorek może być podobnie. "Holendrzy są od nas mocniejsi, ale to nie gwarantuje im zwycięstwa" - mówi Tabarez. Sędziwy trener tonuje euforię, przypomina, że nawet tak spektakularny sukces w RPA nie odbuduje pozycji dwukrotnych mistrzów świata (1930 i 1950). "Urugwajskie dzieci nie miały możliwości przeżyć czegoś podobnego" - chwali jednak dokonania swojego zespołu. Wszystko może się zdarzyć, jeśli znów eksploduje Forlan. Sześć lat temu idol Urugwaju znalazł się w podobnej sytuacji jak niedawno Sneijder i Robben. Manchester United oddał go bez żalu, jako napastnika dobrego, ale nie wybitnego. Forlan wziął "rewanż" z opóźnieniem. Tydzień przed triumfem Sneijdera w Champions League, poprowadził Atletico Madryt do zwycięstwa w Lidze Europejskiej. Teraz wyzwanie jest znacznie większe: w meczu z Holandią Forlana nie będą mogli jednak wesprzeć ukarani Luis Suarez i Fucile oraz kontuzjowany Lugano. "Gramy jedną z głównych ról na fieście, na którą nikt nas nie zaprosił" - dodaje Tabarez. Jego drużyna musiała bić się o awans na mundial w barażach, a w RPA zaszła dalej niż Brazylia i Argentyna. Trener Urugwaju nie wyklucza, że sen będzie trwał dalej. Dwa piłkarskie imperia wyznaczają dwa małe punkty na mapie. Najmniejszy kraj Ameryki Płd i jeden z mniejszych w Europie czekają, co stanie się we wtorek około 23.15. Dla jednych i drugich jest to dzień niezwykły. Nikt nie chce stracić życiowej szansy, następnej może nie być. Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim! Czytaj również: Urugwaj - Holandia o przepustkę do finału MŚ Zapraszamy na relację na żywo z meczu Urugwaj - Holandia!