Arkę Gdynia, nowego lidera zaplecza Ekstraklasy, nawiedziły w tym sezonie wszystkie plagi egipskie, przynajmniej jeśli chodzi o sprawy pozaboiskowe. Bojkot kibiców, zawieszenie miejskiego finansowego, wreszcie opóźnienia w wynagradzaniu swoich pracowników. Gdy wreszcie do porozumienia doszli główni antagoniści gdyńskiego dramatu - prezes/właściciel klubu Michał Kołakowski i reprezentujący środowisko lokalne Marcin Gruchała, na scenie pojawił się poprzedni właściciel Dominik Midak i zablokował transakcję przejęcia klubu. Miał do tego prawo - na mocy wyroku sądowego wciąż dysponuje połową akcji. Piłkarze i trenerzy Arki z Wojciechem Łobodzińskim na czele niewiele sobie z robią z zamieszania poza murawą i kroczą od wygranej do wygranej i jak często w polskim futbolu ligowym, trudną sytuację potrafili obrócić w dobry wynik. Wygrana z ostatnim w tabeli Zagłębiem Sosnowiec 3-1 jest dla Arki szóstą kolejną w lidze i daje fotel lidera na zapleczu Ekstraklasy. W pierwszych minutach zadziałała logika I ligi i lepiej zaczęli bardzo nisko notowani, w dodatku zdziesiątkowani przez kartki i kontuzje gospodarze - były piłkarz Arki Marcel Ziemann zszedł z lewej strony do środka i już w 90. sekundzie trafił do siatki, przerywając sosnowiecką serię 364 minut bez bramki. Po wygranej z Zagłębiem Sosnowiec, Arka Gdynia nowym liderem I ligi Ta szybka bramka rozjuszyła Arkę, która zareagowała pozytywnie. W 18. minucie 100-procentową okazję miał Karol Czubak, to powinien być remis. Co się odwlecze to nie uciecze. W 25. minucie po rzucie wolnym źle piłkę wybijał Sebastian Bonecki, futbolówka trafiła pod nogi Czubaka, który strzelił bardzo mocno. Mateusz Kos wprawdzie złapał piłkę, ale zrobił to już za linią bramkową. Zagłębie zrozumiało, że stojąc na własnej połowie punktów nie zdobędzie. Po dobrej akcji Joela Valencii (najlepszego piłkarza Ekstraklasy sprzed czterech lat) piłkę uderzał Kamil Biliński, w ostatniej chwili gości uratował Paweł Lenarcik, który do końca pierwszej połowy musiał interweniować jeszcze kilka razy, gdy gospodarze groźnie atakowali. To jednak Dawid Gojny, były kapitan Zagłębia, dziś grający dla Arki miał idealną okazję na zakończenie pierwszej połowy. W drugiej połowie długo niewidoczny był Czubak, ale do czasu. Tuż przed końcem meczu po skrzydle przedarł się najlepszy w Arce Olaf Kobacki, dograł do Czubaka, który dał Arce prowadzenie 2-1. W doliczonym czasie gry faulowany w polu karnym był Kobacki, a Michał Marcjanik ustalił wynik spotkania na 3-1 dla gości. Teraz nastąpi przerwa na mecze reprezentacyjne, a potem będziemy mieli mecz roku w Trójmieście - lider tabeli Arka Gdynia podejmie trzecią w hierarchii Lechię Gdańsk. Wtajemniczeni twierdzą, że w środę mają zapaść decyzje dotyczące obecności kibiców Arki na derbach. Na dziś wciąż trwa kibicowski bojkot Żółto-Niebieskich. Maciej Słomiński, INTERIA