Jest już niemal pewne, że Smuda pozostanie na dłużej w Lechu, w którym pracuje już trzeci sezon. Trwają negocjacje zarządu ze szkoleniowcem, który zapewnia, że porozumienie jest bardzo blisko. "Możemy to nawet w sekundę załatwić, ale zapewniam, że tak naprawdę o tym nie myślę. Zamiast nowego kontraktu wolę trzy punkty z ŁKS-em. To jest w tej chwili dla mnie najważniejsze. Cieszę się, że wszyscy tak pamiętają, że mam kontrakt ważny tylko do końca sezonu, ale nic też się nie stanie, jak go podpiszę na koniec maja" - powiedział Smuda na konferencji prasowej. Szkoleniowiec z szacunkiem wypowiada się o najbliższym rywalu. "Tam każdy piłkarz ma naprawdę duże doświadczenie i staż w ekstraklasie. Jeśli się tylko zorganizują, to mogą odnieść sukces. Są w stanie każdemu zrobić krzywdę" - stwierdził. Zmartwieniem Smudy są kontuzje kilku kluczowych graczy. Przeciwko łodzianom nie zagra Hernan Rengifo i Grzegorz Wojtkowiak. Z zespołem trenuje Rafał Murawski, ale jest występ też jest wciąż niepewny. "Trenuję już normalnie, ale prawie cztery tygodnie przerwy to bardzo długi okres. Nie wiem, czy będę w stanie dorównać chłopakom pod względem fizycznym" - mówił po porannych zajęciach kapitan Kolejorza. Smuda też zastanawia się, czy wystawić reprezentanta kraju już w sobotę. "Nie wiem czy lepiej nie poczekać jeszcze tydzień do meczu z Legią" - przyznał trener lechitów. Piłkarze Lecha zostali okrzyknięci specjalistami od horrorów. Wiosną w trzech meczach w doliczonym czasie zdobywali bramki na wagę remisu bądź zwycięstwa. "Takie sytuacje są bardzo budujące dla zawodników. Dodają jeszcze więcej wiary. Martwi mnie jednak, to co często dzieje się z moim zespołem tuż po przerwie. Dużo o tym rozmawiamy, koncentrujemy się w szatni, mobilizujemy, ale to się jednak powtarza. I nie wiem w czym tkwi przyczyna" - podsumował Smuda.