"To zdecydowanie najlepsza polska drużyna. Nikt się z nią nie równa pod względem organizacyjno-finansowym i sportowym" - powiedział Smuda w "Dzienniku Polskim". "Dysponując najszerszą kadrą, wiślacy osiągali najbardziej regularne wyniki. Często wygrywali bez błysku, ale właśnie... często. A że wygrywali w taki sposób, to też za sprawą rywali, którzy ustawiali się na nich, jakby grali o życie" - dodał "Franz". Smuda twierdzi jednak, że wiślacy, aby myśleć o Lidze Mistrzów potrzebują wzmocnień. "Są one niezbędne. Niech Wisła nie myśli, że ma zespół gotowy na wejście do Ligi Mistrzów" - stwierdził trener w "DP". Jak szkoleniowiec porównuje obecną drużynę mistrzowską z tą sprzed pięciu lat? "Wyżej wygrywaliśmy, ale ja i tak chodziłem "na dywanik" do prezesa Cupiała. On był wtedy bardzo niecierpliwy, wymagał wysokich zwycięstw i musiałem mu tłumaczyć po zwycięstwie 3-1, dlaczego straciliśmy bramkę. Myślę, że trener Kasperczak ma większy komfort ode mnie i prezes nie naciska go nawet po wygranej 1-0. Bo prezes patrzy teraz z większym spokojem" - powiedział Smuda w "DP".