Szkoleniowiec Lecha Poznań nie kryje zdumienia wypowiedzią obrońcy Anderlechtu, który wyznał niedawno, że "wypromował się dzięki grze w kadrze, a nie w Lechu". "Zamiast gadać takie rzeczy, powinien uderzyć się w piersi i powiedzieć sam sobie, ile było przecieków z jego strony boiska, kiedy zapuszczał się do ataku. Myślę, że dostrzegali to nie tylko fachowcy, ale i kibice" - podkreślił popularny "Franz", który ma trochę żalu do młodego piłkarza. "Ta wypowiedź Marcina jest taka jak jego gra. Skrajnie prosta, to znaczy siła razy gwałt. Przez pół roku wspólnej pracy w Lechu wpoiłem mu trochę piłkarskiej inteligencji i teraz z tego może czerpać korzyści. Kiedyś potrafił tylko faulować i nic więcej. To dzięki mnie zrobił postępy" - uważa szkoleniowiec "Kolejorza", który jednak dobrze życzy Wasilewskiemu w Brukseli. "Na razie nie zachwycam się jego pierwszymi meczami w Anderlechcie, bo grali ze słabymi drużynami. Śledzę jego występy w Belgii i życzę mu jak najlepiej. Mam nadzieję, że w meczach z mocnymi rywalami też sobie poradzi" - dodał Franciszek Smuda.