Smuda: Nikt nie dzwonił
Jeszcze w poniedziałek przed południem trener Franciszek Smuda mówił nam, że swoją decyzję w sprawie objęcia drużyny łódzkiego Widzewa uzależnia od spełnienia stawianych przez niego warunków. Przez cały dzień szkoleniowiec czekał na telefon od działaczy i... nie doczekał się.
- Nie dzwonił do mnie nikt. Może jeszcze zadzwonią? - powiedział w poniedziałek wieczorem Smuda. - Sam nie wiem co robić. Czy przyjeżdżać jutro do Łodzi czy nie? Dzwonią do mnie piłkarze, dziennikarze i namawiają, żebym przyjechał. Ale to wszystko nie jest takie proste. Przecież benzyna też kosztuje. Ja podarowałem już Widzewowi sporą sumę pieniędzy i nie mogę też cały czas pracować za prowiant - tłumaczył. - Poza tym, jeszcze nie przejmowałem drużyny w tak fatalnym stanie. Widzew to dla mnie szczególny klub i tylko dlatego mogę wrócić - dodał.
Szkoleniowiec uważa, że sytuacja Widzewa, choć bardzo trudna, nie jest beznadziejna. - Potrzeba teraz bardziej niż kiedykolwiek zjednoczenia wszystkich, przede wszystkim kibiców, którzy powinni wspierać piłkarzy i trenera, ktokolwiek nim by został. Dopingować także w trudnych chwilach. To bardzo istotne dla drużyny. Tylko wspólnie może się udać uratować Widzew - zaapelował Smuda.
Tomasz Andrzejewski,
Wyrażaj emocje pomagając!
Grupa Interia.pl przeciwstawia się niestosownym i nasyconym nienawiścią komentarzom. Nie zgadzamy się także na szerzenie dezinformacji.Zachęcamy natomiast do dzielenia się dobrem i wspierania akcji „Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy” na rzecz najmłodszych dotkniętych tragedią wojny. Prosimy o przelewy z dopiskiem „Dzieciom Ukrainy” na konto: 96 1140 0039 0000 4504 9100 2004 (SKOPIUJ NUMER KONTA).
Możliwe są również płatności online i przekazywanie wsparcia materialnego. Więcej informacji na stronie: Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy.