Widzew czekają jeszcze spotkania z Amiką, Wisłą Płock, Legią i Groclinem, a strata do bezpiecznego miejsca wynosi sześć punktów. "Teraz sytuacja jest bliska krytycznej, choć od początku była fatalna, ale będziemy walczyć. Gramy już znacznie lepiej i można tylko żałować, że nie miałem okazji prowadzić drużyny w pierwszych, teoretycznie łatwiejszych meczach - powiedział Smuda w "Przeglądzie Sportowym". Widzew przegrywa, natomiast inne drużyny walczące o utrzymanie odnoszą zwycięstwa. "Patrzę na to i... nic więcej nie mogę zrobić. My myślimy tylko o sobie. W klubie nie ma nawet na papier toaletowy, ale walczymy. I gramy czysto. Jak utrzymamy się, to dzięki zdrowiu zostawionemu na boisku - powiedział "Franz" dziennikowi. "Całą noc oglądałem kasetę ze spotkania z Górnikiem. Nie rozumiem pewnych błędów, pomyłek. Nie wiem jak mogły się zdarzyć. Muszę to wszystko przemyśleć. Piłkarze też. Wielu po meczu nie powiedziało nawet słowa, tylko wyszli szybko z szatni. Potrzebny jest czas. Dlatego spotkamy się dopiero we wtorek" - dodał Smuda. Trener łodzian ma jeszcze jeden problem, bo drużynę Widzewa opuszczają Brazylijczycy, których w kadrze jest czterech. "Prosiłem, by się zastanowili. Już w meczu z Górnikiem zagrali dlatego, że bardzo ich prosiłem... A co robić bez nich? Gdy dojdą kartki i kontuzje? Grać juniorami? Też zresztą nie można, bo nie są zgłoszeni... Nie wiem czy dokończylibyśmy wtedy rozgrywki" - rozpacza Smuda w "PS".