- Dede dośrodkował z lewej strony pola karnego, a Lars Ricken strącił piłkę głową. Spadła ona pod moje nogi. Stałem tyłem do bramki, ale natychmiast się obróciłem i technicznie strzeliłem - powiedział Smolarek na łamach "Przeglądu Sportowego". - Całe szczęście, że wybrałem lewy róg, bo w przeciwną stronę rzucił się bramkarz - dodał "Ebi". - Musieliśmy udowodnić publiczności, że potrafimy grać w piłkę, mimo, że przed tygodniem przytrafiła nam się klęska w Monachium. No i wszystko się udało, zagraliśmy bardzo fajne spotkanie przed wypełnionymi do ostatniego miejsca trybunami. Najważniejszy był pierwszy gol, bo takie zespoły jak FSV Mainz wierzą, że dopóki wynik jest bezbramkowy, to są w stanie wygrać. Później gra się przeciwko nim nieco łatwiej - stwierdził Smolarek, który ciągle liczy, że zostanie dostrzeżony przez selekcjonera reprezentacji Polski, Pawła Janasa. - Gram najlepiej jak potrafię i cały czas myślę o kadrze. Nie wiem jednak, jakie zdanie na mój temat ma Paweł Janas. Dopóki mam pewne miejsce w jedenastce, to nie muszę wiele mówić, tylko mam okazję przekonania selekcjonera własnymi dokonaniami - zakończył piłkarz.