Smolarek i inni kadrowicze trenują w Portugalii przed meczem towarzyskim meczem z Walią. Jednak tematem głównym nie jest środowe spotkanie, ale słowa Leo Beenhakkera, który wyznał, że ma ofertę pracy z Feyenoordu Rotterdam "Czytam niewiele gazet, ale dotarło do mnie, że Beenhakkerowi nie podoba się w Polsce to, że narusza się jego prywatność. Nie dziwię mu się. To piękny kraj, naprawdę, ale tylu paparazzich nie ma nigdzie indziej. Ja się z tego śmieję, ale rozumiem, że innym może się to nie podobać. Czasami też niektórych ludzi bardzo cieszą potknięcia innych. W trudnych chwilach myślę jednak tylko o tych, którzy są prawdziwymi kibicami reprezentacji. Dla mnie Beenhakker to wciąż jeden z najlepszych trenerów, z którymi pracowałem" - stwierdził Smolarek. Reprezentant Polski nie ma ostatnio dobrej passy. W Boltonie Smolarek musi zadowolić się rolą rezerwowego. "To ciężka sytuacja. Myślałem, że będzie inaczej. Czasem mam grać, a siedzę na ławce rezerwowych, a na boisko wchodzi jakiś 19-latek, innym razem myślę, że przesiedzę cały mecz, a wchodzę na pół godziny. Co mam robić? To przecież decyzja trenera" - wyznał. "Nie mam żalu do trenera Gary'ego Megsona, bo skoro odpowiada za wyniki, to ma prawo ustalać skład. Gdybym powiedział, że się poddaję, zmarnowałbym cały sezon, a tak może jeszcze karta się odwróci. Nie marudzę, jak wchodzę na boisko, to staram się zmusić trenera, by na mnie postawił. Ludzie mówią, że marnuję czas, bo nie gram, ale jestem zdrowy, mam siłę i wiem, że mogę być podstawowym zawodnikiem Boltonu. Liga angielska to zupełnie inny styl niż wszystkie pozostałe, ale trzeba się umieć do niego dostosować. Przeciwko trzem wielkim obrońcom Aston Villi wydaje się, że nie mam szans, ale przecież można tak opracować taktykę, by wykorzystać i moje warunki" - podkreślił Smolarek.