O tym, jak krótka jest droga od miana legendy do wroga publicznego przekonał się Anatolij Tymoszczuk, były kapitan piłkarskiej reprezentacji Ukrainy. Podczas gdy większość jego rodaków pracujących w Rosji opuściła kraj najeźdźcy, 42-latek nie tylko wciąż pobiera pensje w Zenicie, ale też słowem nie potępił działań Rosji oraz Władimira Putina. Za to pod jego adresem poleciały gromy. - Trudno komentować to, co robi Tymoszczuk. To jakiś dziwny przypadek. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tak się zachowuje. Nie wiem, jak zamierza z tym dalej żyć. Dla mnie nie jest już żadną legendą ukraińskiej piłki - powiedział Rusłan Malinowski - piłkarz Atalanty Bergamo i reprezentacji Ukrainy. Wojna w Ukrainie. Anatolij Tymoszczuk może być rosyjskim agentem To jednak nie wszystko. W przestrzeni publicznej pojawiły się informacje, z których wynika, że Antolij Tymoszczuk nie tyle nie skrytykował działań Rosji, co działał na jej rzecz. W sieci wyciekły dokumenty, które podczas sprawy rozwodowej byłego piłkarza miały trafić do ukraińskiego dziennikarza sportowego i śledczego - Konstantyna Andrijuka. Wynika z nich, że w 2012 roku Antolij Tymoszczuk został agentem rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Miał wówczas zobowiązać się do długotrwałej współpracy, przestrzegania rosyjskiego praca, wykonywania rozkazów bez ich podważania oraz godnego znoszenia wszelkich trudności. Nie wiadomo jednak, czy przedstawione dokumenty nie są falsyfikatem - zwłaszcza że ich zdjęcia pochodzą sprzed kilku lat i zostały przesłane w trakcie trwania sprawy rozwodowej, co podkreśla sam autor wiadomości. Anatolij Tymoszczuk występował na pozycji pomocnika. W reprezentacji Ukrainy rozegrał 144 spotkania i strzelił w nich cztery gole.