To niesamowita historia, którą całemu światu przypomniał były słynny reprezentant Argentyny, Javier Zanetti przed meczem "Albicelestes" z Polską rok temu podczas mundialu w Katarze. Rzecz działa się 30 czerwca 1998 r. w Saint-Etienne podczas spotkania 1/8 finału mistrzostw świata we Francji. Spotkania odwiecznych rywali Anglii z Argentyną są zawsze bardzo zacięte i to nie należało do wyjątków. Ostatecznie spotkanie, które zostało zapamiętane ze względu na czerwoną kartkę Davida Beckhama (po faulu na Diego Simeone), zakończyło się serią rzutów karnych, które lepiej wykonywali piłkarze z Ameryki Południowej. Wynik 2-2 został ustalony w pierwszej połowie - na bramkę Gabriela Batistuty z rzutu karnego, tym samym odpowiedział Alan Shearer, a potem prowadzenie dla "Trzech Lwów" uzyskał nastoletni wtedy Michael Owen. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się prowadzeniem Anglii, w doliczonym czasie gry wyrównał Javier Zanetii. Druga połowa nie przyniosła bramek i doszło do dogrywki. Gol Javiera Zanettiego uratował życie Markowi Kopaczowi Tymczasem, daleko od Saint-Etienne rozgrywał się dramat. Państwo Kopaczowie, małżeństwo prokuratora ze Skarżyska-Kamiennej i szefowej przychodni lekarskiej w Szydłowcu, siedzieli w domu a w telewizji akurat trwała transmisja 1/8 finału piłkarskich Mistrzostw Świata Anglia-Argentyna. Marka Kopacza, który tego wieczoru miał na prośbę żony przeparkować samochód w pobliże komendy policji, uratowały rzuty karne. Auto wybuchło w ich trakcie. Eksplozja tak silna, że ogień sięgał pięciu metrów a auto doszczętnie spłonęło - czytamy w tygodniku "Newsweek" z 2014 r. Sam Kopacz jako prokurator deptał wówczas po piętach gangowi złodziei samochodów, a głuche telefony i anonimowe wiadomości były w jego życiu na porządku dziennym. Święcicki w krótkim filmie opowiada, że sam Kopacz dziękował Zanettiemu za uratowanie życia w liście, który wysłał na adres włoskiego klubu Inter Mediolan, w którym w latach 1995-2014 występował Argentyńczyk. Polak pisał: "Dzięki pana doskonałej grze i bramce dziś mogę cieszyć się życiem, za to właśnie chciałem podziękować". Dzięki bramce Zanettiego Kopacz później wyszedł na spacer, przełożył codzienne rutyny na później i uniknął śmierci. Małżeństwo Kopaczów zakończyło się rozwodem w 2008 r., a Marek Kopacz zmarł śmiercią naturalną w 2013 r. Maciej Słomiński, INTERIA