W środę Real Madryt dokonał niezwykłego powrotu i wylemininował z Ligi Mistrzów Manchester City. Królewscy jeszcze w 90. minucie potrzebowali dwóch goli do dogrywki i udała im się ta sztuka, za sprawą dubletu Rodrygo. W dogrywce z rzutu karnego trafił Karim Benzema i dzięki temu w Madrycie mogą już się szykować na finałowe starcie w Paryżu z Liverpoolem. Piłkarze i sztab szkoleniowy Manchesteru City mieli jednak pretensje do arbitra, a bardziej do jego zarządzania czasem gry. W drugiej połowie dogrywki gospodarze, mając już korzystny dla siebie wynik, bardzo mocno przeciągali wszystkie wznowienia gry, starając się "ukraść" jak najwięcej czasu. Prowadzący mecz Daniele Orsato zdecydował się jednak doliczyć tylko 3 minuty, co nie spodobało się przyjezdnym. Irytacja urosła jeszcze bardziej, kiedy zakończył on dogrywkę 10 sekund przed końcem doliczonego przez siebie czasu. Liga Mistrzów. Mark Clattenburg proponuje zatrzymywanie czasu gry Uwagę zwrócił na to także były sędzia, Mark Clattenburg. Proponuje on wprowadzenie, na wzór koszykówki, zatrzymywanego zegara. Aby uniknąć ryzyka trwania meczów przez długie godziny, postuluje on także skrócenie czasu z 90 do 60 minut. - To pomysł nad którym FIFA i IFAB myślą od jakiegoś czasu. Działa w koszykówce i mógłby zadziałać także w futbolu. Zegar byłby zatrzymywany za każdym razem, kiedy piłka opuszczałaby boisko, zdarzyłaby się kontuzja albo sędzia dłużej rozmawiałby z piłkarzem po pokazaniu mu kartki. Generalnie w każdym momencie, kiedy gra przerywana byłaby na dłużej. Dzięki temu każy mecz trwałby tyle samo i skończyłyby kontrowersje związane z tym tematem - wyjaśnia arbiter. Clattenburg jako argument wstawia też statystyki efektywnej gry z Premier League. Według tych danych, piłka w meczach najwyższej angielskiej ligi jest w grze średnio przez 55 minut i 3 sekundy. Najkrócej "grały" West Ham i Brentford(41 minut i 33 sekundy), najdłużej Manchester City i Burnley(65 minut i 42 sekundy).