Podajmy fakty - Meksyk nigdy niczego nie wygrał. Nie był nawet w półfinale i czwórce mistrzostw świata, chociaż były w stanie tego dokonać takie ekipy jak USA, Chile, Urugwaj i inne. Najlepszy rezultat Meksykanów na mundialu to ćwierćfinał, ale wyłącznie na dwóch turniejach, które sami organizowali w 1970 i 1986 roku (w 2026 roku Meksyk jako pierwszy kraj świata będzie gospodarzem mundialu po raz trzeci w historii). Słowem: jak mówi wielu ekspertów, nie ma się czego bać. Można jednak przytoczyć inne dane, które pozwolą nam postawić Meksyk w nieco innym kontekście. Otóż przez całe lata, jeszcze podczas pamiętnego dla nas mundialu w 1978 roku, był on raczej chłopcem do bicia. Awansował niemal z urzędu ze strefy CONCACAF, gdzie wobec większego zamiłowania Stanów Zjednoczonych i Kanady do innych sportów niż piłka nożna nie miał realnej konkurencji. To go osłabiało. Cześć kibiców może pamiętać mecz Polski z Meksykiem za czasów Jacka Gmocha, wygrany 3-1 i w związku z tym zakładać, że tak jak przed laty, tak i teraz Meksyk jest jednym z tych egzotycznych zespołów do ogrania, jak Haiti w 1974, USA w 2002 czy Kostaryka 2006. Warto jednak pamiętać, że od pewnego czasu status Meksyku na mistrzostwach świata wyraźnie się zmienił. Istotną cezura był znakomity mundial Mexico'86, na którym niesieni ambicją po katastrofalnym trzęsieniu ziemi Meksykanie po raz pierwszy pokazali pazur. Wygrali wówczas grupę z Belgią, Paragwajem i Irakiem. Tak się zaczęło. Spójrzmy dalej: w walce o mundial 1990 zespół meksykański nie brał udziału w ramach kary za kombinowanie z metrykami piłkarzy podczas mistrzostw U-20. W 1994 roku trafił do "grupy śmierci" z Włochami, Irlandią i Norwegią, po czym ją wygrał mimo porażki w pierwszym meczu z Norwegami. W 1998 roku poradził sobie z Belgami i Holendrami, tych pierwszych ponownie wyrzucił z mundialu. W 2002 roku w grupie wyprzedził Włochy, Ekwador i Chorwację. Dwie ostatnie ekipy posłał do domu. W 2006 roku wyszedł wraz z Portugalią, smakiem obeszły się Iran i Angola. W 2010 roku Meksykanie znokautowali Francuzów i doprowadzili do ich wyeliminowania i rozpadu zespołu. W 2014 roku byli blisko wygrania z Brazylią, a Chorwację posłali do domu 3-1. Wreszcie na ostatnim rosyjskim mundialu o sile Meksyku w fazie grupowej przekonali się Niemcy i zapłacili za to wysoką cenę. Mundial 2022. Meksyk - mistrz wychodzenia z grupy Mamy więc siedem kolejnych mundiali, w których Meksyk wychodził z grupy i posyłał do domu kogoś, kto uważał, że "jest w naszym zasięgu" oraz "to już nie ta drużyna", jak uważa Tomasz Hajto. Najczęściej kogoś z Europy, kto na dźwięk słowa "Meksyk" prychał i twierdził, że bez przesady, to jednak nie jest żadna Brazylia czy Argentyna, a nawet Urugwaj. CZYTAJ TAKŻE: Polska trafiła do fenomenalnej grupy. Musi wznieść się na wyżyny Meksyk tymczasem jest zespołem, który co cztery lata wystawia na turnieju zawodników o bardzo wysokich umiejętnościach, niezwykle zaawansowanych technicznie, potrafiących zatańczyć na boisku jak niejeden Brazylijczyk i Argentyńczyk. Poza Hugo Sanchezem, Cuahtemokiem Blanco czy Javierem Hernandezem rzadko wystawiał gwiazdy, raczej pewien kolektyw ciekawych, a niedocenianych zawodników, którzy jednak potrafią dokonywać na boisku spektakularnych wyczynów. Przytoczę tylko dwa przykłady - Manuela Negrete, który w meczu z Bułgarami w 1986 roku strzelił absolutnie cudownego gola, kto wie czy nie najpiękniejszego w całej historii piłkarskich mistrzostw świata, wreszcie Javiera Borgettiego, przy którego umiejętnościach gry głową nawet Andrzej Szarmach czy Horst Hrubesch mogliby mieć kompleksy. Mundial 2022. Meksyk? Nie znam Dzisiaj większość ekspertów piłkarskich w Polsce na pytanie o gwiazdy meksykańskiej drużyny może mieć kłopot z wymienieniem nazwisk. Może ktoś skojarzy Hirvinga Lozano, grającego z Piotrem Zielińskim w SSC Napoli, może Jesusa Coronę - kiedyś w FC Porto, teraz w FC Sevilla. Wynika to stąd, że Meksykanie relatywnie rzadko grają poza swoją ligą, co jest ich przekleństwem i atutem jednocześnie. Meksyk jest zespołem, który zawsze przyjeżdża na mundial niedoceniany i zawsze robi wrażenie w fazie grupowej. Tu w zasadzie nie ma dla niego strasznego przeciwnika - czy Brazylia, czy Niemcy, czy Chorwacja, czy Włochy, czy Belgia, Meksykanie są w stanie posłać do domu każdego śmiałka i robią to wielokrotnie. Każdy, kto ośmielił się ich zlekceważyć jako "rywala nie tego formatu" - najczęściej ktoś z Europy - płacił za to wysoką cenę. Sami Chorwaci odpadli z nimi dwukrotnie. Co innego trafić na meksykański zespół w fazie pucharowej - tutaj zmienia się on nie do poznania. W Meksyku często mówi się, że zawodzi psychika, mentalność i wiara we własne umiejętności. Grupa to rozgrywki skrojone pod zielone koszulki Meksykanów, daje im rozmach, oddech i możliwość naprawy błędów. Gdy nadchodzi mecz o wszystko, zawodzą. Przez lata byli zespołem przeklętym, który błyszczał w grupie, by zupełnie roztopić się w play-off. Polska gra z nim w grupie, a na świecie od fazy grupowej jest niewielu lepszych specjalistów niż Meksyk. I to od lat.