Jakub Błaszczykowski przeżył w dzieciństwie tragedię, którą nawet trudno sobie wyobrazić. Miał ledwie 11 lat, kiedy jego ojciec zabił na jego oczach matkę. Piłkarz przez lata unikał jak ognia tego tematu, nie chciał mówić o swojej traumie. Po raz pierwszy na pełną skalę otworzył się w 2015 roku, kiedy na rynku pojawiła się jego biografia - "Kuba". Tak Błaszczykowski opisał wydarzenia z 13 sierpnia 1996 roku: Mama wybitnego reprezentanta zmarła na miejscu. Ojciec trafił natomiast do więzięnia. Błaszczykowski stracił oboje rodziców. Nigdy później nie spotkał się już z ojcem, który zmarł w 2012 roku. Co jednak warte podkreślenia - piłkarz pojawił się na jego pogrzebie. Błaszczykowski jeszcze nigdy nie mówił tak o ojcu Po premierze książki Błaszczykowski jeszcze kilkukrotnie otworzył się w temacie ogromnej tragedii. Nigdy jednak nie wypowiedział takich słów, jakie padły w najnowszym filmie "Kuba" (premiera: 23 lutego na platformie Prime Video). Interia miała okazję obejrzeć produkcję przedpremierowo. Błaszczykowski z mrożącymi krew w żyłach szczegółami opowiedział o zabójstwie. Później pokusił się natomiast o kilka przełomowych refleksji. "Nie chciałbym mieć jednego obrazu ojca, który myślę, że w dużej mierze miał problemy sam ze sobą - ze swoimi ambicjami, z którymi nie mógł sobie poradzić. Czuł wewnętrznie, że mógł osiągnąć więcej. Alkohol połączony z tą chorobliwą ambicją to była mieszanka wybuchowa" - powiedział. Na tym jednak nie koniec. Kuba dał do zrozumienia, że dziś inaczej patrzy na wydarzenia sprzed blisko 28 lat. "Chciałbym, żeby w spokoju mógł być na górze. Może oni już siedzą sobie razem z mamą w spokoju i piją kawę. Naprawdę patrzę na to w ten sposób" - dodał. Po tym, jak Błaszczykowski i jego brat Dawid stracili oboje rodziców, ich wychowaniem zajął się między innymi wujek Jerzy Brzęczek, a także babcia chłopców. Dopiero teraz wychodzą kulisy odebrania opaski Błaszczykowskiemu i przekazania jej "Lewemu". Pada nazwisko Bońka