- Bardzo zależało nam na zwycięstwie w tym meczu, bo chcemy szczególnie wygrywać wszystkie mecze na własnym stadionie - podkreślał Skorża. - Cel osiągnęliśmy i to zwycięstwo jest największym pozytywem. Pozostaje nam natomiast analiza stylu, bo nie jest to gra, która nas zadowala. Było zbyt wiele momentów chaotycznej gry. One się przeplatały z dobrymi okresami, w których stosowaliśmy agresywny, wysoki presing. To nas kosztowało jednak sporo sił i m.in. przez ich brak nie udało się zdobyć drugiej bramki, która zapewniłaby nam komfort. Skorża jest zadowolony z walki i zaangażowania, jakie włożyli w mecz piłkarze. Ma też nadzieję, że już w następnym spotkaniu gra ulegnie poprawie. - Po tygodniu treningów powinniśmy złapać automatyzmy w grze - ocenia. - Ale cieszę się, że mimo nie najlepszej dyspozycji udało się nam wygrać z bardzo trudnym rywalem i w ten sposób przekroczyliśmy "pięćdziesiątkę" w zdobyczach punktowych. W ten sposób utrzymujemy przewagę nad konkurencją. Trener Widzewa Marek Zub nie żałuje, że nie wprowadził od początku Stefano Napoleoniego. - Stefano nie jest jeszcze przygotowany fizycznie na 90 minut takiej gry, jaką chcieliśmy prowadzić na Wiśle - tłumaczył Zub. - Pomimo tego, że Wisła jest drużyną zdecydowanie lepszą - dowód to choćby jej pozycja w tabeli - tego meczu nie możemy zaliczyć do udanych. Spotkanie obfitowało w wiele spięć, ale brakowało strzałów i ciekawych sytuacji bramkowych. Dlatego po takim przebiegu należało oczekiwać remisu - komentował Zub. - Liczyliśmy na więcej, ale Wisła potwierdziła swoje ogromne możliwości. Wykorzystała nasz jeden jedyny błąd, ale to dowód na dojrzałość i klasę naszego rywala. - My również mieliśmy okazję, by strzelić choć jednš bramkę. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jeśli chcemy myśleć choć o remisie na tym terenie, musimy strzelić choć jednego gola. Były sytuacje w pierwszej połowie, była jedna w końcówce meczu, ale się nie udało - dodawał szkoleniowiec Widzewa. - Zaangażowanie w grę moich piłkarzy było dobre. Dlatego mogliśmy się podobać. Notował: Michał Białoński, Kraków