Wiślacy zajęli piętro w pięciogwiazdkowym hotelu Melia, około 2 km od Camp Nou. Przez przypadek zameldowała się tam też ekipa nSportu, co wywołało spore niezadowolenie kierownika drużyny Daszyńskiego. Trener Maciej Skorża nie narzeka jednak na żurnalistów. INTERIA.PL: Wygląda Pan na bardziej wyluzowanego niż przed Beitarem. Maciej Skorża, trener Wisły: - Ja takiej zmiany nie zauważam. - Ale przecież teraz presja jest mniejsza, bo na wypadek porażki jest Puchar UEFA i każdy Pana rozgrzeszy, gdy odpadniecie z Barcą! - Nie bierzmy się przed pierwszym meczem do rozliczania za porażkę. Dla mnie to jest jedyna okazja pokonania Barcelony i ja chcę ją wykorzystać. To co pan mówi, na pewno gdzieś tam w podświadomości naszej - trenerów i zawodników jest. To, że w razie porażki to nie koniec europejskich pucharów, bo możemy zagrać w tym sezonie jeszcze kilka ciekawych meczów w Pucharze UEFA. Ale ja w tej chwili tak daleko nie wybiegam. Skupiam się nad tym, żeby zagrać jak najlepiej tutaj, żebyśmy stąd wywieźli taki wynik, który da nam jeszcze nadzieje na wywalczenie awansu w Krakowie. - Zawsze zwracał Pan uwagę na kwestie psychologiczne. To będzie bardzo ważne przed tym meczem, bo i stadion gigantyczny, i rywal przytłaczający swą sławą. Jakich można użyć metod, żeby odizolować piłkarzy od tego wszystkiego, by zagrali jak Wisła, a nie przestraszony prowincjonalny zespół? - Pewne metody są przez nas stosowane, ale to się zamknie w jednym zdaniu: musimy wyjść na ten stadion i zapomnieć, że gramy na Camp Nou, że gramy przeciw Barcelonie, bo jest to dla nas po prostu kolejny mecz w walce o zaistnienie w europejskich pucharach. Przeciwnik jest z najwyższej półki, ale my nie mamy nic do stracenia. Nam pozostaje walka, walka i tego oczekuje od zawodników Wisły, że w środę damy z siebie wszystko! Wierzę, że jeżeli to będzie mecz zagrany - nie powiem: "jak z Beitarem rewanż", bo musimy zagrać o klasę lepiej niż wówczas, żeby w środę odnieść sukces, to wzniesiemy się na wyżyny, które pozwolą nam odnieść sukces. - Przed rewanżem z Beitarem drużyna była niesamowicie skoncentrowana. Jak są nastawieni zawodnicy teraz? - Widzę, że na szczęście zawodnicy zaczynają już teraz rozgrywać ten mecz w swoich głowach. Dostrzegam w nich ogromną chęć sprawienia niespodzianki, zagrania bardzo dobrego meczu. Nawiązania walki z wielką Barceloną. Widzę, że to jest marzenie każdego z tych chłopaków. Powtarzam, oczekuję od nich pełnej walki, pełnej determinacji. I to musi być w środę. - Ogromną wagę przywiązuje Pan do rozpracowania taktycznego rywala. Przed Beitarem mieliście okazję być na dwóch meczach rywala. Teraz nie było tak dobrze, bo Barcelona podróżowała po Ameryce. Skąd Pan czerpał wiedzę na temat ich gry? - To niedobrze, że nie udało nam się zobaczyć Barcelony na żywo, ale ze względów technicznych to było niemożliwe. Na szczęście mamy płyty z wszystkimi pięcioma meczami, jakie oni rozegrali w okresie przygotowawczym. Cały ten materiał dokładnie przeanalizowaliśmy. Natomiast brakuje nam aktualnego obrazu Barcelony, walczącej o dużą stawkę, a w środę taką zobaczymy. Jest też druga strona medalu - tak na dobrą sprawę jest to też pewna niepewność dla rywala. Oni po raz pierwszy w tym sezonie zagrają przed własną publicznością, nowe ustawienie, nowy trener. To nie musi być atutem Barcelony. - Czy Barcelona Guardioli różni się czymś od Barcy Rijkaarda poza tym, że odeszli Ronaldinho i Deco? - Barcelona poszła w ciekawym kierunku. Pozwoliła odejść wielkim gwiazdom, a kupiła zawodników stworzonych do gry kolektywnej, jak Alves czy Keita. Takie transfery, to może być piekielna siła Barcelony. Czas pracuje dla tej drużyny. To jest kapitalny ludzki materiał. Widać, że Guardiola trafił do piłkarzy, bo determinacja Barcelony w sparingach była imponująca. Jakby grali w nich o punkty! Widać, że drużyna jest nastawiona na sukces, zdeterminowana, przyciągnąć z powrotem socios do klubu. - Taktycznie nadal preferują 4-3-3-? - W sparingach bazowali na 4-3-3, z tym że w meczu z Chivasem trener Guardiola wypróbował bardzo ciekawy manewr z dwoma skrzydłowymi. Z Hlebem, który grał nominalnie jako środkowy napastnik, ale tak naprawdę wyciągał środkowych obrońców rywala do środkowej strefy. Mając taką kadrę, można grać każdą taktykę. Rozmawiał w Barcelonie: Michał Białoński