W środowy wieczór Wisła pokonała na wyjeździe Skonto 1-0 w pierwszym meczu 2. rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. W 41. minucie samobójczą bramkę strzelił Renars Rode. Rewanż 19 lipca w Krakowie. "Przed pierwszym gwizdkiem za Skonto przemawiało tylko to, że jest w trakcie rozgrywek. Pozostałe atuty były po stronie przygotowującej się dopiero do sezonu Wisły. W ogóle nie ma co porównywać możliwości sportowych i finansowych oraz perspektyw obydwu klubów, a także celów, o które walczą. Krakowianie są znacznie mocniejszym zespołem, dlatego wynik bliski remisu przed spotkaniem Łotysze wzięliby w ciemno, a już po jego zakończeniu odczuwają niedosyt, bo jedyny gol był samobójczy" - powiedział Purzycki, który trenerskie doświadczenie zdobywał pracując na Wyspach Brytyjskich, m.in. z młodzieżą w ekipie beniaminka Premier League - Swansea City. Kwalifikacje trenerskie zdobywał razem np. z Włochem Gianfranco Zolą. "Do momentu straty bramki Skonto starało się grać bardzo mądrze, umiejętnie wybijało przeciwnika z rytmu, jednocześnie neutralizując poczynania najbardziej kreatywnych graczy, czyli Izraelczyka Maora Meliksona i Serba Ivicy Ilieva. Przy stanie 0-1 podrażnieni gospodarze postawili Wiśle wyżej poprzeczkę, stworzyli kilka sytuacji, chociaż wynikały one bardziej z błędów polskiej drużyny. Ale z drugiej strony nie można ekipie z Rygi odmówić determinacji i woli walki. Jej grę rozruszali wprowadzeni po przerwie Anglik Bally Smart i Brazylijczyk Fabinho. Szkoda, że nie zagrał drugi z Brazylijczyków Nathan Junior, on potrafi z przodu przytrzymać piłkę, a wtedy przewaga Wisły pod względem jej posiadania nie byłaby tak duża" - dodał przebywający w Rydze polski szkoleniowiec. 35-letni Purzycki, były napastnik m.in. ŁKS Łódź, Stali Stalowa Wola i Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, od kilku tygodni współpracuje ze Skonto. Pomagał w rozpracowaniu Wisły Kraków. "Dla mnie, młodego trenera, rywalizacja z tak klasowym zespołem, jak zbudowany przez profesjonalistów mistrz Polski, to spore wyzwanie, szansa na zdobycie kolejnych doświadczeń i kontaktów. Analizowałem grę Wisły w poprzednim sezonie, a wnioski telefonicznie i mailowo przekazywałem prowadzącemu łotewską drużynę Mariansowi Paharsowi (przez wielu fachowców uważanemu za najwybitniejszego piłkarza na Łotwie - przyp. red) i dyrektorowi klubu Antanasowi Sakavickasowi. Przed środowym meczem spotkałem się też osobiście z Paharsem. "Nie należy spodziewać się, że w rewanżu Skonto zdecyduje się na frontalny atak od pierwszej minuty. Nie może sobie na to pozwolić, gdyż groziłoby wysoką porażką. Dla młodych zawodników występ przed krakowską publicznością będzie szansą na pokazanie się i być może angaż w polskiej, znacznie silniejsze lidze" - ocenił Purzycki.