34-letni już piłkarz dał o sobie znać całemu kraju przede wszystkim dzięki występom w Legii Warszawa. W stolicy Jakub Kosecki spędził bez wątpienia najlepsze lata swojej kariery, co zresztą odzwierciedlają wywalczone trofea. Z "Wojskowymi" popularny "Kosa" aż trzykrotnie sięgał po mistrzostwo Polski. Ponadto ma on na koncie identyczną liczbę zdobytych Pucharów Polski. W pewnym momencie coś jednak załamało się w jego grze i rozpoczęła się tułaczka sportowca po różnych klubach. Trwa ona w zasadzie do dziś. W międzyczasie futboliście wymarzyła się kariera freakfightera. Za Jakubem Koseckim debiut w największej tego typu federacji na Starym Kontynencie, a więc Fame MMA. Podczas jednej z lutowych gal pokonał go Łukasz Tuszyński. Obecny reprezentant KS Raszyn nie dotrwał nawet do końca pierwszej rundy. "Zawsze ma u mnie pełne wsparcie, ale nie zawsze akceptuję pewne ruchy. Ponoć rzucił się na przeciwnika jak kogut. Chce sobie walczyć, to niech walczy, tylko niech uważa na zdrowie. To jego życie, jego świat. U mnie zawsze będzie miał wsparcie. Ja nie rozumiem MMA, wolę walki bokserskie" - tak skomentował poczynania syna ojciec Roman w programie Tomasza Ćwiąkały (cytat za "Sport.pl"). Środowisko nie może uwierzyć w słowa wypowiedziane przez Jakuba Koseckiego Wspomniany "Sport.pl" opublikował całkiem niedawno wywiad z powoli kończącym poważną karierę piłkarzem. Jakub Kosecki podczas rozmowy wrócił między innymi do czasów, gdy przez chwilę przywdziewał barwy Motoru Lublin i otworzył się chyba aż za bardzo. "Trochę mi głupio z tym, ale oszukałem ludzi. Podpisałem kontrakt, mimo że wiedziałem o kontuzji. Były testy medyczne, ale nie wiem, jak je przeszedłem. Przez miesiąc grałem z naderwanym mięśniem czworogłowym. Na rozgrzewce przed sparingiem powiedziałem do Marka Saganowskiego, że nie dam rady grać. Trener na mnie spojrzał: 'Kosa, musisz, musisz, bo zaręczyłem tu za ciebie'" - wypalił. Po tym wyznaniu, co zrozumiałe, nikt nie bił mu braw. Internauci są w szoku i aż nie mogą uwierzyć w opisywaną przez zawodnika sytuację. "Co trzeba mieć w głowie, żeby publicznie coś takiego powiedzieć?" - napisał między innymi Adam Sławiński z "Kanału Sportowego". "No ale tylko trochę mu głupio. Dzisiaj jest margines" - skomentował post dziennikarza Wojciech Żaliński, były świetny siatkarz, który dwukrotnie triumfował w prestiżowej Lidze Mistrzów.