West Ham osiągnęło ogromny sukces - po 47 latach znów zagrają w finale europejskiego pucharu. Stało się tak dzięki wygranej w pierwszym meczu w Londynie 2:1. W rewanżu w Holandii o ich wygranej zdecydowała bramka w doliczonym czasie gry strzelona przez Pablo Fornalsa. Piłkarzem West Ham jest były reprezentant Polski - Łukasz Fabiański, ale mecze w europejskich pucharach ogląda z ławki rezerwowych (gra w lidze). Po spotkaniu piłkarze angielskiego klubu, zamiast cieszyć się z awansu, musieli jednak bronić własnych rodzin. W większości zamaskowani chuligani AZ Alkmaar zaatakowali bowiem sektor VIP, na którym znajdowali się najbliżsi i znajomi zawodników West Ham. Już wcześniej tego dnia na ulicach Alkmaar dochodziło do bójek między kibicami gospodarzy i West Hamu wspieranymi przez fanów FC Groeningen. Atak na rodziny piłkarzy West Hamu W tym przypadku doszło jednak do ataku na sektor VIP znajdujący na środku stadionu. Część piłkarzy m. in. kapitan Declan Rice, Said Benrahma, Flynn Downes czy Aaron Cresswell przeskoczyli bandy reklamowe i bronili, by chuligani AZ nie dostali się do ich rodzin. A do Holandii przyjechał np. ojciec menedżera West Ham - 87-letni David Snr. - Nie potrafię odpowiedzieć, dlaczego do czegoś takiego doszło. Zawodnicy wzięli w tym udział, bo byli tam ich krewni, którym chcieli zapewnić bezpieczeństwo - mówił po meczu Moyes. - I ja byłem wystraszony, bo byli tam moi bliscy. Na pewno to nie nasi bliscy byli szukali zaczepki. - Kiedy nasze rodziny są na trybunach, nikt nie chce oglądać takich wydarzeń. Cieszyli się z naszego sukcesu, a my chcieliśmy zrobić to z nimi - dodał Alphonse Areola, bramkarz West Ham. Tydzień wcześniej w Londynie także kibice angielskiej drużyny nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy. Po golu dla AZ cieszyli się rodziny i znajomi zespołu z Alkmaar, ale wtedy oprócz ataków słownych ni doszło do rękoczynów.