Duńska Superliga - sprawdź wyniki, terminarz, tabelęJeden z zawodników FC Kopenhaga miał wykonać rzut rożny z narożnika umiejscowionego przy sektorze zajmowanym przez kibiców Broendby. Nagle w jego kierunku zaczęły lecieć martwe szczury. Cała sytuacja sfrustrowała piłkarza gości, który odkopnął jednego gryzonia i wykonał stały fragment gry. Szczurem zajął się pracownik obsługi stadionu, który wyniósł martwe zwierzę kilkanaście metrów dalej i rzucił tam, gdzie nie sięgało oko kamery. - Kiedy dochodzi do derbów atmosfera zawsze jest napięta. Grupy fanów rzucają na murawę różne przedmioty - to nic niezwykłego. W poniedziałek jednak nie były to ani kubki z piwem, ani zapalniczki - czytamy w duńskim tabloidzie "BT". Po niedzielnych wydarzeniach Duńczycy są w szoku. Zastanawiają się, jakim cudem martwe zwierzęta zostały wniesione na stadion.- Rzucanie piwem to dość często spotykane zachowanie, ale zdechłe gryzonie, to już krok za daleko - skomentował Benjamin Verbić, który podczas spotkania odkopnął martwe zwierzę.Zresztą Verbić był jedynym piłkarzem tego dnia, którego kopnięcia wywołały emocje. Poza szczurem kopnął też piłkę, która wpadła do siatki, a dzięki temu goście wygrali 1-0.Zawodnikiem Broendby Kopenhaga jest z kolei Kamil Wilczek. Reprezentant Polski zszedł z boiska w 74. minucie. W tym sezonie strzelił 13 goli, ale w niedzielę był nieskuteczny.Mecz w Kopenhadze obejrzało blisko 25 tysięcy kibiców. ŁS