Piłkarska Grecja od zawsze uchodziła za miejsce nieco szalone, takie, w którym mogą dziać się rzeczy totalnie nieprzewidywalne, a często po spotkaniach w tamtym rejonie świata dochodziło do różnego rodzaju awantur. Czynników, które wpływają na taki stan rzeczy, pewnie jest wiele, ale do nich na pewno należy zaliczyć gorący bałkański charakter, który niewątpliwie ma na to dosyć istotny wpływ. Przykładów takich "niestandardowych" zachowań w Grecji historycznie mieliśmy bardzo dużo. Pistolet na murawie. Właściciel ruszył do sędziego Wystarczy przypomnieć, jak kilka lat temu Ivan Savvidis, a więc prezydent PAOK-u Saloniki wtargnął na murawę po niekorzystnej dla jego drużyny decyzji sędziego. O ile już samo wtargnięcie było karygodne, o tyle to, co wydarzyło się chwilę po tym, jak Savvidis pojawił się na murawie, jest już czarną kartą w historii greckiej piłki. Prezydent klubu z Saloniki z tyłu miał bowiem pistolet, za który podczas tej "podróży" do arbitra liniowego chwycił. Nikt nie widział, żeby miał go wyjąć, ale sam zamiar jest warty przypomnienia. Podobnych, ale też i mniej dramatycznych obrazków na greckich boiskach widzieliśmy wiele. Kolejny dopiszemy po niedzielnym wieczorze w... Salonikach. Hitowy mecz z AEK-iem Ateny na szczycie greckiej ligi zakończył się wygraną PAOK-u 3:2. Dzięki temu zespół z Salonik zbliżył się do liderującego AEK-u na cztery punkty straty, a PAOK ma jeden mecz rozegrany mniej. Sytuacja w czołówce ligi jest więc bardzo napięta. Furia trenera AEK-u Ateny. Szalony rajd i próba duszenia Podobnie było także na murawie. Cały mecz był niezwykle gorący, sędzia musiał nawet przerwać mecz z powodu bójki na trybunach. Świadkami jeszcze bardziej skandalicznych scen byliśmy już po zakończeniu spotkania. Trener AEK-u dosłownie postradał zmysły i jak szalony ruszył do członków zespołu przeciwnego. Argentyńczyk Matias Almeyda wtargnął na murawę i zaczął fizycznie atakować członków PAOK-u. Doszło do naprawdę sporej wielkości szarpaniny. Apogeum całego zajścia był moment, gdy szkoleniowiec AEK-u łapał za gardła poszczególnych członków drużyny gospodarzy. Być może nie była to intencjonalna próba, ale trzeba otwarcie przyznać, że Almeyda wykonał coś na wzór duszenia, a to już przekroczenie wszelkich granic. Szkoleniowiec awanturował się tak przez kilka minut, aż do momentu, gdy zawodnikom i policji udało się zabrać trenera do szatni, aby tam Argentyńczyk mógł się uspokoić. Do końca sezonu pozostało już bardzo mało czasu, bo zaledwie kilka kolejek. AEK ma do rozegrania dwa spotkania, a PAOK trzy. W czołówce wciąż wszystko może się wydarzyć.