Można śmiało stwierdzić, że Szymon Marciniak właściwie osiągnął sędziowskie szczyty. Wszak może pochwalić się prowadzeniem najważniejszych światowych piłkarskich meczów z finałem Ligi Mistrzów i finałem mistrzostw świata na czele. Jego umiejętności i doświadczenie są bardzo cenione i już teraz Polak przez licznych ekspertów określany jest mianem "najlepszego arbitra" w całym środowisku. Są też cienie sukcesu, czego Marciniak wcale nie zamierza ukrywać. Część codziennych sytuacji warunkuje jego dyspozycja podczas poszczególnych pojedynków na boisku. "Sędzia, kiedy popełni błąd, to zostaje sam. Nikt wtedy do niego nie dzwoni, nie pisze SMS-ów, sam zostaje z myślami. Kiedy jest dobrze i miło, to wszyscy się przyklejają i wszyscy chcą się ogrzać. Tak że nauczyłem się już tego" - opowiadał niedawno cytowany przez Super Express. Tego typu doświadczenia mogły przydać mu się teraz, kiedy to nie uniknął niezbyt przyjemnej sytuacji. Koniec spekulacji i domysłów. Szymon Marciniak ogłosił ostateczną decyzję Wulgarne okrzyki w kierunku Szymona Marciniaka. Wymowna reakcja sędziego Szymon Marciniak został wyznaczony do poprowadzenia meczu o Superpucharu Polski pomiędzy Legią Warszawa a Rakowem Częstochowa. Pojedynek zaplanowano na 15 lipca, a sam jego przebieg mógł nieco rozczarować. Żadna z drużyn nie zdołała zdobyć bramki w regulaminowym czasie gry. Zwycięzcę wyłoniły dopiero rzuty karne. Lepsi okazali się legioniści, którzy wygrali 6:5 i po raz pierwszy od 15 lat mogli unieść trofeum. Po wszystkim doszło do niesmacznej sytuacji. Gdy Marciniak i jego zespół odbierali pamiątki za sędziowanie, niektórzy kibice zgromadzeni na stadionie w Częstochowie obrzucili arbitra wulgarnymi obelgami. Było je doskonale słychać w telewizyjnej transmisji, więc wstydliwe sceny obejrzeli fani z całego kraju. Trudno powiedzieć, dlaczego zdecydowano się na taki bezpardonowy atak na Szymona Marciniaka. W samym meczu większych kontrowersji nie było, pojedynek został poprowadzony dobrze. Sam sędzia starał się robić dobrą minę do złej gry, zachował klasę i po prostu pomachał do wyzywających go osób. Już we wtorek 18 lipca o godzinie 19.00 piłkarze Rakowa raz jeszcze wybiegną na boisko. Odbędzie się rewanżowe spotkanie z estońską Florą Tallinn w ramach pierwszej rundy kwalifikacyjnej do Ligi Mistrzów. W pierwszym pojedynku obu drużyn górą była polska ekipa, która zwyciężyła 1:0. Jedynego gola strzelił Władysław Koczerhin. Szymon Marciniak zabrał ukochaną na wakacje. Tylko pozazdrościć