Były obrońca Legii, a obecnie grający w ukraińskim Arsenale Kijów, dwa dni przebywał w Warszawie, aby upomnieć się o zaległe pieniądze, które stołeczny klub gwarantował mu po wywalczeniu w 2002 roku mistrzowskiego tytułu. - Spotkałem się z kierownictwem klubu, wyjeżdżam zadowolony. Legia jest mi winna pieniądze, jeszcze za mistrzostwo Polski wywalczone w 2002 roku. Działacze zachowali się wobec mnie fair. Pomógł mi w tym kierownik zespołu Ireneusz Zawadzki, który wcielił się w rolę... menedżera - wyjaśnił Omeljańczuk.