Przed tygodniem Tomasz Włodarczyk informował, że Marek Papszun jest o krok od powrotu do Rakowa Częstochowa. Włodarze "Medalików" nie byli zadowoleni ze współpracy z Dawidem Szwargą i uznano, że po sezonie nastąpi rozstanie z młodym szkoleniowcem. Raków pod jego wodzą rozegrał jedną z najgorszych kampanii od lat i na dwie kolejki przed końcem zajmuje dopiero szóste miejsce w lidze. Miało już dość nawet do spotkania w sprawie powrotu Papszuna, na którym przedstawiono mu warunki kontraktowe. Od tamtej pory nie doczekaliśmy się jednak wciąż żadnych konkretów. Ba, zaczęły pojawiać się informacje o innych atrakcyjnych kierunkach dla 49-latka. Jednym z nich miała być posada selekcjonera reprezentacji Kanady. Ostatecznie jednak postawiono na Jessego Marscha. Mistrz Węgier poważnie zainteresowany Markiem Papszunem W ostatnich dniach gruchnęła wiadomość, że Papszun trafił na orbitę zainteresowań niezwykle utytułowanego klubu, do tego regularnie występującego w europejskich pucharach. Mowa o węgierskim Ferencvaros Budapeszt. Katastrofa, co zrobił Grabara?! "Wielbłąd" Polaka tuż przed powołaniami Redakcja "Nemzeti Sport" przytoczyła jedną z ostatnich wypowiedzi prezesa klubu, Gabora Kubatova i na jej podstawie uznała, że włodarze postrzegają Marka Papszuna jako jednego z kandydatów. Jego profil odpowiada oczekiwaniom Ferencvaros, a do tego w jednym z ostatnich wydań gazety przytoczono także krótką historię polskiego trenera. Mistrz Węgier dopiero co stracił trenera - Dejan Stanković zdecydował się na pracę w Spartaku Moskwa. Tomaszewski bez litości dla kadry Probierza. Musi zaboleć. Uderzył w czuły punkt Poza Papszunem Węgrzy wymieniają również kandydaturę Vladimira Ivicia. Serb w marcu stracił posadę w Krasnodarze, a w przeszłości pracował także w Maccabi Tel Awiw, Watfordzie, czy PAOK-u Saloniki. Przemawia za nim zatem spore doświadczenie w różnych klubach europejskich.