Maciej Rybus latem tego roku związał się kontraktem z Rubinem Kazań. Zmienił klubowe barwy po nieudanej przygodzie ze Spartakiem Moskwa. W nowym zespole nie wszedł jednak w trwający sezon z przytupem. Pojawiły się niespodziewane problemy. Niedawny reprezentant Polski wybiegł na murawę ledwie dwa razy. Zaliczył 18 minut w spotkaniu ligowym i 45 minut w krajowym pucharze. Od 8 sierpnia nikt go na boisku nie widział. Dlaczego? - Ponieważ ma poważną kontuzję - odpowiada w rozmowie z Onetem Mariusz Piekarski, agent zawodnika. - Będzie pauzował co najmniej do końca rundy. W mediach można czasem przeczytać, że został odsunięty od składu. To wszystko bzdury. Wszystkie plany Maćka pokrzyżował uraz. Fatalne wieści ws. Polaka. Rzeczywistość w Rosji okazała się brutalna Rybus ma pękniętą kość śródstopia. Media informowały o sportowym upadku Słowa menadżera rzucają zupełnie nowe światło na dotychczasową narrację. Sportowa degrengolada Rybusa okazała się historią wymyśloną przez nierzetelnych lub nieuczciwych dziennikarzy z Rosji. - Odszedł ze Spartaka Moskwa, żeby grać. W Rubinie spotkał trenera, który zna go z Tereka Grozny. Szykowany był do pierwszego składu. Niestety, na treningu przypadkowo został sfaulowany przez kolegę i pękła mu jedna z kości w stopie - tłumaczy Piekarski. Maciej Rybus wrócił do Polski. Banalny powód. "Moje życie, moje wybory" Piłkarz nie próbował prostować nieprawdziwych informacji pojawiających się na jego temat. Skupia się na rehabilitacji, by jak najszybciej wrócić do pełni sił. Więcej czasu poświęca też rodzinie - żonie Rosjance i dwóm synom. Z kontuzją trudno mu się jednak pogodzić. - Jest mu z tego powodu bardzo przykro, bo już wcześniej długo leczył pachwinę - dodaje Piekarski. - Doszedł do zdrowia i kolejny pech. Mamy nadzieję, że wszystkie nieszczęścia są już za nim i w styczniu zacznie przygotowania z drużyną. Kontrakt Rybusa z Rubinem zachowuje ważność do 30 czerwca 2024 roku.