Zielonogórzanie pokazali, że trzeba się z nimi liczyć już w poprzedniej rundzie Fortuna Pucharu Polski. 30 sierpnia pokonali po dogrywce 2:1 I-ligowe Podbeskidzie Bielsko-Biała. W 1/16 finału poprzeczka poszła w górę, a do stolicy województwa lubuskiego przyjechała ekstraklasowa Jagiellonia. Białostoczanie po raz ostatni przegrali 6 sierpnia, więc przed III-ligowcem stało naprawdę trudne wyzwanie. Trener Maciej Stolarczyk nie zamierzał go ułatwiać i posłał do boju swoje gwiazdy z Jesuem Imazem, Fedorem Cernychem i Martinem Pospisilem na czele. Jagiellonia nie czekała i od razu ruszyła do ataku. Goście zagęszczali pole karne gospodarzy i szukali wrzutek w kierunku napastników. Zielonogórzanie, choć odstawali czysto piłkarsko, nie okazywali bojaźni. Doskonale wiedzieli, że swoich szans muszą upatrywać w błyskawicznie poprowadzonych kontrach. Pierwsza z nich udała się w 9. minucie. Lewym skrzydłem ruszył Sebastian Górski, po czym dośrodkował do Przemysława Mycana. Ten oddał strzał bez przyjęcia i niespodziewanie zrobiło się 1:0 dla gospodarzy. Lechia Zielona Góra - Jagiellonia Białystok: Sensacyjna pierwsza połowa! Piłkarze ekstraklasowicza nie panikowali i dalej starali się budować swoje akcje. W 17. minucie uśmiechnęło się do nich szczęście, kiedy Bojan Nastić został sfaulowany w polu karnym rywala. Sędzia podyktował rzut karny, a do jego wykonania podszedł Martin Pospisil. Czech postawił na lekki strzał w kierunku dolnego narożnika bramki. Pomylił się jednak, a futbolówka zamiast zatrzepotać w siatce, odbiła się od słupka i wypadała poza boisko. Na kameralnym stadionie zapanowała euforia - niewiele mniejsza od tej sprzed kilku minut, kiedy gospodarze sensacyjnie objęli prowadzenie. Im dłużej trwało spotkanie, tym wyraźniej rysowała się różnica w indywidualnych umiejętnościach zawodników. Białostoczanie naciskali na rywali, którzy coraz częściej okopywali się przed własnym polem karnym. Tymczasem w 33. minucie gospodarze znów skontrowali i zaskoczyli faworytów. Dublet ustrzelił Przemysław Mycan, którego tym razem prostopadłym podaniem obsłużył Mateusz Zientarski. Wydawało się, że Jagiellonia nie zdoła zdobyć bramki przed przerwą. W 45. minucie Bartłomiej Wdowik przełamał jednak impas i dał swojej drużynie kontakt. Wahadłowy zdecydował się na strzał sprzed pola karnego, który zaskoczył Wojciecha Fabisiaka. Fortuna Puchar Polski: Sensacja w 1/16 finału W przerwie trener Stolarczyk musiał wykonać pracę przede wszystkim na polu mentalnym. Tuż przed rozpoczęciem drugiej połowy, już na murawie, białostoczanie stanęli w kole i wzajemnie się motywowali. Można było spodziewać się, że od razu ruszą na przeciwników i postarają się odwrócić niekorzystny wynik. Nic bardziej mylnego! W 47. minucie to Rafał Ostrowski wpisał się na listę strzelców, a Lechia wyszła na prowadzenie 3:1.Stoper znakomicie odnalazł się w polu karnym Jagiellonii i głową posłał piłkę do siatki. Wraz z upływem kolejnych minut widać było, jak wiele energii kosztuje zielonogórzan to spotkanie. Podopieczni trenera Andrzeja Sawickiego oddawali pole gościom, a sami koncentrowali się już niemal wyłącznie na głębokiej obronie. Swój cel jednak osiągnęli. Drużyna z czwartego poziomu rozgrywkowego pokonała ekstraklasowicza i w pełni zasłużenie awansowała do 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski. Jagiellonia doznała z kolei pierwszej porażki od 6 sierpnia. Lechia Zielona Góra - Jagiellonia Białystok 3:1 (2:1) Bramki:1:0 Przemysław Mycan 9'2:0 Przemysław Mycan 33'2:1 Bartłomiej Wdowik 45’3:1 Rafał Ostrowski 47’ Jakub Żelepień, Interia