Sensacja staje się faktem. Reprezentant Polski mówi wprost. "Wszędzie to widzę"
Taras Romanczuk powrócił do reprezentacji Polski po kilkumiesięcznej, ciągnącej się od Euro 2024 nieobecności. W ten sposób przegapił dwa zgrupowania. Przebywając wraz z drużyną w Porto piłkarz mistrza Polski nie kryje zaskoczenia otrzymaniem kolejnego powołania od selekcjonera Michała Probierza. Komentuje także sensacyjny wynik, osiągany - jak na razie - przez Jagiellonię Białystok w Lidze Konferencji. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie patrzę na tabelę - przyznaje.
- Nie spodziewałem się powołania. Ale dochodziły do mnie jakieś głosy. Selekcjoner oglądał nasze mecze. Wiem, że był między innymi w Zabrzu. Więc myślałem, że może będę na liście powołanych i rzeczywiście się na niej znalazłem - mówi Taras Romanczuk, który spotkał się z polskimi dziennikarzami przy hotelu, w którym stacjonuje podczas zgrupowania w Porto reprezentacja Polski.
33-latek notuje ostatnio bardzo dobry czas jako kapitan Jagiellonii Białystok. Mistrzowie Polski po serii ośmiu meczów bez porażek zajmują drugie miejsce w tabeli Ekstraklasy, a przede wszystkim brylują w Lidze Konferencji. Wszystko zaczęło się od niespodziewanej wygranej 2:1 z FC Kopenhaga, wywalczonej już w doliczonym czasie gry. Później przyszły także zwycięstwa z Petrocubem Hincesti (2:0) oraz z Molde (3:0). I w efekcie sensacja stała się faktem. W tabeli fazy ligowej białostoczanie zajmują trzecią lokatę, ustępując jedynie Chelsea oraz Legii Warszawa.
Czy wydrukowałem sobie tabelę na pamiątkę? Nie. Nie skupiam się na niej. Choć skłamałbym, gdybym powiedział, że na nią nie patrzę. Gdy przeglądam media czy zwłaszcza media społecznościowe, wszędzie widzę tę informację. Ale koncentruję się na kolejnych meczach, a czeka na ich jeszcze sporo. Szczególnie wyjazdów
~ opowiada Taras Romanczuk
Reprezentacja Polski. Taras Romanczuk o Jagiellonii: O kryzysie mówiło się tylko w mediach
Wynik Jagiellonii robią tym większe wrażenie, jeśli przypomni się wydarzenia z początku sezonu, gdy raz po raz padały hasła ogłaszające poważny kryzys mistrza Polski.
- Tylko medialnie głośno mówiło się o tym, że mamy kryzys. W szatni rozmawialiśmy między sobą o tym, żeby tego nie czytać. Wiemy, że trafiliśmy na mocnych przeciwników, czy to w eliminacjach do Ligi Mistrzów, czy też Ligi Europy. Większość zawodników nie grała na takim poziomie, na takiej intensywności i nie mierzyła się z takimi rywalami. To było dla nas nowe doświadczenie. I najważniejsze, że wyciągnęliśmy z niego wnioski. Poprawiliśmy naszą grę, zwłaszcza w defensywnie. Ostatnio sporo meczów zagraliśmy na zero z tyłu. To nas cieszy, bo o nasz atak jestem spokojny. W każdym meczu stwarzamy wiele sytuacji i wykorzystujemy je - tłumaczy Taras Romanczuk.
Co jego zdaniem stoi za sukcesem, jaki Jagiellonia odnosi dotąd na obu frontach? - Może to, że mniej trenujemy, a więcej gramy na boisku. To jest największy pozytyw. Ogólnie bardzo fajnie, że mamy więcej meczów. Z jednej strony jesteś bardziej zmęczony, ale z drugiej miło jest grać jak najwięcej - odpowiada z uśmiechem nasz pomocnik.
Wróćmy jednak do wątków reprezentacyjnych, bo to one są obecnie najistotniejsze. Zwłaszcza, że w piątek na Estadio do Dragao podopiecznych trenera Michała Probierza czeka niezwykle wymagający sprawdzań. Podkreśla to także sam Taras Romanczuk, lecz ma przy tym nadzieję, na powodzenie całej misji.
- Na zgrupowaniu najważniejszy jest piątkowy mecz z Portugalią i to, by dobrze się do niego przygotować. Czeka nas ciężkie wyzwanie. Ale sam trener Probierz podkreśla, że na boisku wszyscy są równi - mówi kapitan Jagiellonii Białystok.
I dodaje: - W reprezentacji Portugalii występują dobrzy zawodnicy, ale graliśmy już przeciwko takim podczas Euro 2024. To będzie trudny mecz, ale sztab na pewno dobrze przeanalizuje przeciwnika i wskaże nam akcenty, na które należy zwrócić uwagę. Nie będziemy się bali grać z Portugalczykami.