"Absolutny brak powietrza w płucach i kompletne nieopanowanie ciała" - tak 90 lat temu "Przegląd Sportowy" napisał o Legii Warszawa przy okazji niezwykłego sparingu, który odbył się na Śląsku między wojskowymi a AKS-em Królewska Huta. 16 (albo 17) stycznia 1931 roku odbył się towarzyski mecz na który przyszło 3 tysiące kibiców. "Legia zjechała na Śląsk w swoim kompletnym składzie tylko bez pary obrońców Martyna - Ziemian" - donosiły gazety. Członkowie zarządu weszli na boisko AKS był wówczas wprawdzie mistrzem ligi śląskiej, ale bezskutecznie dobijał się do Ligi Państwowej czyli dzisiejszej ekstraklasy. Tymczasem Legia w 1930 roku zajęła w niej wysokie trzecie miejsce. Ślązacy wygrali jednak tamten mecz sprzed 90 lat 3:1, jednak nie to jest najważniejsze. "Gra była z natury rzeczy znacznie utrudniona padającym śniegiem, jednakowoż dziwić się należy, że gracze Legii znajdują się obecnie w tak kiepskiej kondycji fizycznej, nie mówiąc już o stronie technicznej" - dziwił się "Przegląd Sportowy". Legia była w tak słabej formie, że nie wykorzystała nawet faktu iż sędzia wyrzucił za kłótnie aż... dwóch zawodników gospodarzy z boiska! AKS kończył w dziewiątkę a utrzymał wynik. Sytuacja była rzeczywiście kuriozalna, szczegółowo opisała ją wydawana w Katowicach "Polska Zachodnia". Jak było dokładnie? "Krótko po przerwie sędzia wykluczył z boiska Niechcioła [który wcześniej strzelił dwa gole, przyp.pacz.] za niesubordynację. Nastąpił dłuższy targ o pozostawienie go w grze - o co ubiegali się członkowie zarządu, którzy weszli na boisko oraz cała drużyna gospodarzy. Sędzia nie cofnął jednak orzeczenia i Niechciał musiał opuścić boisko. Razem z Niechciołem boisko opuścił demonstracyjnie kapitan drużyny [Antoni] Duda [który wcześniej zdobył bramkę, przyp.pacz] " - relacjonowała "Polska Zachodnia". Powinna być dwucyfrówka "Najlepszym graczem na boisku był bramkarz Legii Stanisław Skwarczyński, który "bronił w sytuacjach nieprawdopodobnie trudnych i beznadziejnych". Krótko przed końcem jeden z chorzowian sfaulował go tak niebezpiecznie, że musieli go znieść z boiska. Honorowego gola dla warszawiaków zdobył reprezentant Polski Józef Ciszewski."Ślązacy byli dużo lepsi w kombinacjach w polu jednakowoż ustalili w tym meczu rekord w przestrzeliwaniu bramek a widząc zresztą swą przewagę lekceważyli przeciwnika i zbytnio się nie wysilali. Przy trochę lepszej woli powinni odnieść dwucyfrowe zwycięstwo" - napisał "Przegląd Sportowy". AKS jeszcze przed wojną osiągnie niezwykłą klasę. W 1937 roku zdobędzie wicemistrzostwo Polski, a jej najlepszy zawodnik Leonard Piątek (wcześniej Piontek) zagra na mistrzostwach świata w 1938 roku.Paweł Czado