Już na inaugurację Sarnat puścił pięć bramek w spotkaniu z Amicą Wronki. Swój "wyczyn" powtórzył w ostatniej kolejce w derbach Warszawy. Co gorsza, zajęło mu to jeszcze mniej czasu, bo zaledwie 45 minut. W drugiej połowie bramki Polonii bronił już Paweł Kieszek. - Zadecydowały o tym względy zdrowotne. Urazu pleców doznałem chyba przy golu Włodarczyka. Pomyślałem, że samo przejdzie, ale w przerwie już wiedziałem, że nie dam rady wyjść na drugą połowę - powiedział "Sportowi" Sarnat. - Jestem na tyle ambitny, że po wpadkach chcę jak najszybciej się zrehabilitować. W tym wypadku uniemożliwiło mi to zdrowie. - Oglądałem już chyba cztery razy ten mecz. Po spotkaniu z Amicą myślałem, że już gorzej być nie może, ale myliłem się. Teoretycznie przy żadnym golu nie miałem szans, ale po puszczeniu pięciu bramek trzeba podchodzić do siebie krytycznie. Pewne spostrzeżenia poczyniłem i mam nadzieję, że takie mecze już się nie powtórzą. - Po porażce 2:7 ciężko się podnieść, tym bardziej, że teraz czeka nas Groclin. Ale musimy walczyć. Bo choć przegrywamy bitwy, to musimy wygrać wojnę o utrzymanie - dodał bramkarz Polonii.