Do zdarzenia doszło 86. minucie spotkania, gdy sędzia wykluczył trzeciego z kolei zawodnika drużyny gości Belga Luisa Cavandę. Wzburzeni piłkarze z Trabzonu otoczyli arbitra, protestując przeciwko tej decyzji, a Dursun wyrwał mu z ręki i pokazał czerwony kartonik. W rezultacie on także został usunięty z boiska. Grający w siódemkę Trabzonspor nie był w stanie utrzymać remisu 1-1. Trzy minuty później zwycięskiego gola zdobył dla gospodarzy z rzutu karnego Selcuk Inan. "Dziś wieczorem Salih Dursun pokazał czerwoną kartkę tureckiemu futbolowi. To nie jest sygnał rewolucji, to sygnał odrodzenia" - powiedział po meczu prezes Trabzonsporu Muharrem Usta, zapowiadając, że już wkrótce w butikach klubowych pojawią się koszulki przedstawiające Dursuna z czerwoną kartką w ręku. To nie pierwszy w ostatnich miesiącach przypadek, gdy osoby związane z Trabzonsporem w oryginalny sposób wyrażają niezadowolenie z pracy sędziów. Pod koniec października poprzednik Usty, Ibrahim Haciosmanoglu oraz kilku członków zarządu klubu byli oburzeni, że arbitrzy nie podyktowali rzutu karnego dla ich drużyny w spotkaniu z Gaziantepsporem (2-2). By dać temu wyraz zamknęli całą obsadę sędziowską na kilka godzin w szatni na stadionie. Wypuszczono ją dopiero następnego dnia rano, gdy z Haciosmanoglu skontaktował się prezydent Turcji. Działacze zostali zawieszeni na dziewięć miesięcy, prezes klubu dodatkowo musiał zapłacić karę w wysokości 53 tys. dolarów, a zespół rozegrał dwa mecze przy pustych trybunach.