Takie kary spotkały Southampton za zbyt duże zadłużenie. Saganowski ma z tym klubem kontrakt do czerwca 2010 roku. Reprezentant Polski jednak nie chce grać w League One i rozpoczął poszukiwania nowego zespołu. "Przecież tam zniknąłbym z pola widzenia selekcjonera" - powiedział Saganowski w "Przeglądzie Sportowym". "Dostałem już telefony z trzech klubów: dwóch z Championship i jednego z Polski" - dodał popularny "Sagan". Prawdopodobnie z Saganowskim skontaktowała się Legia, choć dyrektor sportowy stołecznego klubu Mirosław Trzeciak nie potwierdził tej informacji. "Legii przydałby się taki zawodnik. Nic więcej nie mogę powiedzieć" - stwierdził krótko Trzeciak. Powrót Saganowskiego na Łazienkowską nie jest wcale prosty. Reprezentacyjny napastnik musi najpierw rozwiązać kontrakt z Southampton. "Nie sądzę. żeby ktoś robił mi z tym problemy. Tu w Anglii jest tak, że jeśli ktoś chce odejść, to nie trzyma się go na siłę. Zresztą gdy odchodziłem do Aalborga na wypożyczenie. to nikt po mnie nie płakał. Nie ma nikogo, z kim można na ten temat rozmawiać, bo zwolniony został prezes i dyrektor sportowy, którzy doprowadzili klub na skraj bankructwa" - tłumaczył Saganowski. Kolejnym problemem z przejściem Saganowskiego do Legii mogą być zarobki piłkarza. W Southampton "Sagan" zarabia rocznie około 600 tysięcy euro. Legia mogłaby mu zaproponować połowę tej kwoty.