Twoje trzy bramki mają chyba dla Ciebie szczególny smak? - Oczywiście. Nie spodziewałem się, że tak łatwo nam pójdzie. Myślałem, że jednak Widzew zmusi nas do większego wysiłku. Po ich postawie w dzisiejszym spotkaniu można stwierdzić, że jak najbardziej zasłużenie spadają do niższej klasy rozgrywkowej. Ja natomiast cieszę się z tego powodu, że przyczyniłem się do tego, strzelając dzisiaj trzy bramki. Czy bramka strzelona Widzewowi daje Ci więcej radości niż gol w spotkaniu z inną drużyną? - Bramka strzelona Widzewowi nigdy nie liczy się podwójnie. Na pewno cieszą mnie te trzy gole, jakie udało mi się dziś zdobyć na zakończenie sezonu. Kiedyś ktoś powiedział, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna ... Ten co to powiedział jest wielkim kibicem Widzewa... - (śmiech) W takim razie ja mu dziś pokazałem, jak kończą prawdziwi mężczyźni (śmiech). Po dwóch niestrzelonych karnych, dziś udało Ci się wykorzystać jedenastkę. Denerwowałeś się przed strzałem, czy podszedłeś do piłki "na luzie"? - Byłem mocno zdenerwowany. Na dodatek podchodząc do rzutu karnego kibice skandowali nazwisko Artura Boruca, co dodatkowo mnie stremowało. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie strzeliłem dwóch karnych, ale mam nadzieję, że dziś się przełamałem i wszystko będzie w porządku. Sezon się kończy, a forma strzelecka wróciła. Możemy się spodziewać poprawienia konta bramkowego w Katowicach? - Jest jeszcze jeden mecz. Może w Katowicach uda się jedną lub dwie bramki dołożyć. Na dziś dla mnie strzelenie trzynastu bramek w jednej rundzie, a szesnastu w sezonie jest już dużym sukcesem. Nie oznacza to, że w ostatniej kolejce nie będę chciał tego dorobku poprawić. A wyniki Legii w tym sezonie to też sukces dla klubu? - Ciężko powiedzieć. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Przed rundą wiosenną nie byliśmy wymieniani w gronie faworytów do walki o mistrzostwo Polski. Wszyscy mówili o Amice, Groclinie, o Legii zapominając. Można powiedzieć, że Legia grała bardzo równo. W tych dwóch decydujących meczach - z Wisłą Kraków i Lechem Poznań troszeczkę zawiedliśmy, ale naprawdę zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Myślisz jeszcze o dogonieniu Macieja Żurawskiego w klasyfikacji strzelców? - Staram się o tym nie myśleć. Mógłbym powalczyć z Maćkiem, gdybym strzelił więcej bramek jesienią. Przed tą rundą miałem tylko trzy gole, dziś mam szesnaście i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Znów Ty będziesz pierwszym do wykonywania rzutów karnych? - Nie wiem, decyzja należy do trenera. Jednak myślę, że dalej powinien strzelać Piotrek, który do tej pory się nie pomylił. Aco Vuković najprawdopodobniej trafi do Wisły Kraków. Co o tym sądzisz? - To jest nasza praca. W Legii Aco się nie porozumiał z klubem i trudno. My go szanujemy za to, co tutaj zrobił. Gdyby Marek Saganowski otrzymał propozycję gry w Krakowie to rozważyłby ją? - Na pewno bym rozważył, jednak na dzień dzisiejszy pierwszym klubem jest dla mnie Legia Warszawa i nie byłoby o czym rozmawiać. W tej chwili wszystko tutaj zmierza w jak najlepszym kierunku. Czy w czasie przerwy między sezonami, gdyby pojawiła się jakaś propozycja z zagranicy, to będziesz chciał zmienić klub, czy zostaniesz w Warszawie? - Ja bym chciał zostać tutaj w Warszawie. Nie ma co ukrywać, to był dla mnie najlepszy sezon w karierze, tutaj wróciłem do wielkiego grania i ciężko byłoby stąd odejść. Jest jakiś klub, który chce Marka Saganowskiego? - Nic na ten temat nie wiem. Będziesz śledził mistrzostwa Europy? - Zawsze oglądam i na pewno mnie to interesuje. Jest to piłka nożna na najwyższym poziomie i warto to obejrzeć. Twoi faworyci do wygrania tego turnieju? - Zawsze obserwuję zawodników, których gra mi przypada szczególnie do gustu. Są takimi Henry, Totti, Raul i im będę kibicował. Adam Dawidziuk,