Spotkanie z Hapoelem było debiutem Quique Setiena na ławce trenerskiej Villarrealu. 64-latek objął klub ledwie dwa dni wcześniej, zastępując Unaia Emery’ego, który postanowił przyjąć ofertę Aston Villi i porzucić dotychczasowy klub w trakcie sezonu. Czasu na wprowadzenie swojej filozofii Setien zatem nie miał. Villarreal bazował przede wszystkim na schematach wypracowanych jeszcze za czasów poprzednika. Hiszpanie dominowali i spychali Izraelczyków do defensywy. W 10. minucie stworzyli sobie pierwszą bardzo dogodną okazję strzelecką. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym piłka trafiła pod nogi Alberto Moreno, a ten oddał precyzyjny strzał. Poradził sobie z nim jednak Omri Glazer, a po chwili dobitka Samuela Chukwueze była zdecydowanie zbyt mocna. Villarreal – Hapoel Beer Szewa: Do przerwy bez goli Piłkarze Hapoela od początku wyglądali na nieco spiętych. W przeciwieństwie do rywali nie byli w tak komfortowej sytuacji, bo o starciu z Villarrealem pisało się w Izraelu jako o meczu o być albo nie być. Podopieczni Elyaniva Bardy skupiali się na defensywie i nie chcieli ryzykować zbyt odważnych ataków. Po raz pierwszy zagrozili gospodarzom dopiero w 26. minucie za sprawą Tomera Yosefiego. Po tej akcji Izraelczycy zyskali więcej wiary w siebie i częściej decydowali się na ofensywne zrywy. Do końca pierwszej połowy obie drużyny wymieniły się kilkoma strzałami, ale bramek nie było. Druga połowa rozpoczęła się od niemałej niespodzianki. Hapoel zaskoczył gospodarzy składną akcją, po której jeden z obrońców wybił piłkę ręką. Sędzia nie miał wątpliwości i od razu wskazał na 11. metr od bramki. W 48. minucie rzut karny wykorzystał doświadczony, 35-letni Tomer Hemed, mający zresztą w CV grę w Hiszpanii. Niemalże w tym samym czasie 2 tysiące kilometrów dalej Lech Poznań wyszedł na prowadzenie w meczu z Austrią Wiedeń. Bramkę zdobył Mikael Ishak, jednak w kontekście wydarzeń w Hiszpanii niewiele ona "Kolejorzowi" dawała. Mistrzowie Polski, aby już teraz zapewnić sobie awans do fazy pucharowej, musieli bowiem nie tylko wygrać swoje spotkanie, ale także liczyć na pomoc Villarrealu. Hiszpanie nie mogli mianowicie przegrać z Hapoelem. Liga Konferencji Europy: Villarreal pomógł Lechowi, ale Lech nie pomógł samemu sobie Na szczęście dla poznaniaków Villarreal nie zamierzał odpuszczać. W 57. minucie wyrównał Chukwueze. Nigeryjczyk otrzymał podanie od Moreno i zdecydował się na uderzenie sprzed pola karnego. Zrobił to na tyle precyzyjnie, że pokonał bramkarza. W tym momencie Lech był w fazie pucharowej. Villarreal dominował coraz bardziej i kwestią czasu wydawała się być kolejna bramka dla Hiszpanów. Faktem stała się w 70. minucie, kiedy Arnaut Danjuma wykorzystał błędy w ustawieniu przeciwnej defensywy, a później nie pomylił się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Nic tego nie zapowiadało, a jednak Hapoel w 79. minucie doprowadził do remisu. Sagiv Yehezkel brawurowo wbiegł w pole karne, minął rywali, a na koniec pokonał Pepe Reinę. Choć ostatecznie Villarreal wypuścił zwycięstwo z rąk, i tak zagrał zgodnie z potrzebami Lecha. Remis urządzałby poznaniaków, gdyby ci dowieźli do końca wygraną z Austrią. W 70. minucie wiedeńczycy jednak wyrównali, przez co "Kolejorz" nie może jeszcze cieszyć się z awansu. Wszystko rozstrzygnie się w ostatniej kolejce, w której mistrzowie Polski podejmą Villarreal. Villarreal - Hapoel Beer Szewa 2:2 (0:0) Bramki: 0:1 Tomer Hemed 48’1:1 Samuel Chukwueze 57’2:1 Arnaut Danjuma 70'2:2 Sagiv Yehezkel 79' Jakub Żelepień, Interia