Od wielu lat derby Lizbony to pozycja obowiązkowa dla wszystkich sympatyków portugalskiego futbolu. Spotkanie odwiecznych rywali zawsze generuje ogrom piłkarskich emocji, które również tym razem były nieodłącznym elementem niedzielnego starcia. W mecz zdecydowanie lepiej weszli gracze Sportingu, którzy szybko przystąpili do ofensywy, chcąc narzucić gospodarzom swój styl gry. Podopieczni utalentowanego Rubena Amorima chcieli udokumentować swoją dobrą grę za pomocą strzelonego gola, jednak ich rywale byli mocno skupieni, skutecznie odpierając ich ataki. Szczęście uśmiechnęło się do ekipy "Lwów" tuż przed przerwą, kiedy to indywidualnym rajdem popisał się Viktor Gyokeres, a następnie umieścił piłkę w siatce, tuż obok bezradnego golkipera. Warto podkreślić, że szwedzki napastnik pauzował w spotkaniu z Rakowem za czerwoną kartkę otrzymaną w pierwszym starciu tych drużyn. Rzut karny i czerwona kartka szybko "zabiły" mecz. Raków skrzywdzony przez sędziego? Gospodarze nie zamierzali jednak się poddać, chcąc za wszelką cenę odwrócić losy meczu i dopisać do swojego konta kolejne ligowe punkty. Okazało się jednak, że formacja obronna Sportingu była niezwykle skupiona na realizacji założeń defensywnych, dlatego żadna z obiecujących akcji "Orłów" nie mogła zostać odpowiednio sfinalizowana. Co za zwrot akcji w meczu Sportingu. Rywale Rakowa przegrali wygrany mecz Nie od dziś wiadomo, że piłka nożna pisze nieprzewidywalne scenariusze i tak był w przypadku derbowego starcia. W doliczonym czasie gry gospodarze w końcu dopięli swego, umieszczając piłkę w bramce. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Angela di Marii zostało odpowiednio sfinalizowane przez Joao Nevesa, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym i mocnym strzałem pokonał bramkarza Sportingu. Jak się jednak okazało, gracze Benfici nie zamierzali osiadać na laurach, chcąc za wszelką cenę wyjść na prowadzenie. Ambitna postawa została nagrodzona w 97. minucie, kiedy to Casper Tengstedt zamienił na gola dogranie z prawej strony boiska, pakując piłkę do siatki z najbliższej odległości. Tuż po strzeleniu zwycięskiego gola cały stadion oszalał, a kibice wpadli w euforię. Warto podkreślić, że triumf Benfici był niezwykle cenny z punktu widzenia układu tabeli. Aktualni mistrzowie Portugalii dogonili odwiecznego rywala i na ten moment są liderami portugalskiej ligi, mając na swoim koncie 28 punktów (tyle samo co Sporting CP). Co za sceny tuż przed karnym Lewandowskiego. Fani domagali się tylko tego!