Jan Kałucki, RMF FM: Kiedy powiedziałem mojemu tacie, że będę rozmawiał z Ruudem Gullitem był strasznie zazdrosny. Skład tamtego Milanu potrafi powiedzieć niemal z pamięci. Czy wrócą czasy, kiedy Milan będzie znów tak elektryzował kibiców? Ruud Gullit: - Mam wielką nadzieję. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że kiedyś każdy piłkarz chciał grać we Włoszech. Italia była prawdziwą "Ziemią Obiecaną". Teraz takim piłkarskim Eldorado jest Anglia, Hiszpania i Niemcy. To nie są najciekawsze czasy dla Milanu, ale poczekajmy. Wierzę, że złote czasy jeszcze nadejdą. Może nowi chińscy właściciele będą wiedzieli jak zainwestować pieniądze i sprowadzą dobrych piłkarze. A pana zdaniem te pieniądze to bardziej szansa, czy zagrożenie? Niektórzy alarmują, że tego typu pieniądze mogą sprawiać, że równowaga w światowej piłce może zostać zachwiana. - Nie uważam tak. Proszę spojrzeć na Anglię - większość klubów ma zagranicznych właścicieli. W dzisiejszych czasach jest to coś całkowicie normalnego. We Francji podobnie - Paris Saint-Germain należy do Katarczyków, Monaco do Rosjan... każdy chce mieć klub bijący się o najwyższe cele. A myśli pan, że holenderski futbol przechodzi kryzys? W 1988 roku czterech piłkarzy z Holandii było w czołowej piątce plebiscytu "Złota Piłka". Rok wcześniej pan triumfował w tym głosowaniu. Holandia nie wychowuje już wielkich zawodników? - Nie powiedziałbym tak. Wszystko się zmienia, ale my wciąż mamy dobrych zawodników - zobacz na Robbena. To prawda - spadek formy jest widoczny, ale jakoś się z tego wygrzebiemy. A nie jest może tak, że po śmierci Rinusa Michelsa i Johna Cruyffa Holandia cierpi na coś w rodzaju "choroby sierocej"? Nie ma już z nami głównych ideologów holenderskiego futbolu, a nowych nie widać. - Ależ są. Rysuje pan sytuację w holenderskiej piłce w strasznie czarnych barwach. To prawda - jesteśmy w dołku, ale się z tego wygrzebiemy. Pamiętajmy, że na mistrzostwach w RPA byliśmy drudzy, a w Brazylii zajęliśmy trzecie miejsce. To było zaledwie trzy lata temu. A kto teraz gra najładniej na świecie. - Real Madryt, ale lubię też Tottenham... Czyli Real wygra w finale Ligi Mistrzów? - Nie, wydaje mi się, że Juventus wygra. Dlaczego? - Bo to jest drużyna kompletna. Gra świetnie w obronie, ale nie jest to antyfutbol. Grają pięknie. To jest wręcz zabójcze połączenie. Nawet jak Juventus wygrywa i prze do wygranej, nie zapomina o tyłach. A jak pan opisze grę reprezentacji Polski? - Wasza drużyna gra naprawdę dobrze. Właściwie jedna wygrana dzieli was od awansu na mistrzostwa świata. To olbrzymie osiągnięcie. A tak z ciekawości - z kim teraz gracie? W czerwcu gramy z Rumunią. - Ok (Ruud Gullit podnosi kciuk do góry). A czy wyobrażał sobie pan w latach 80. czy 90., że reprezentacja Polski będzie wyżej w rankingu FIFA niż Holandia? - Zacznijmy od tego, że ten ranking jest strasznie dziwny. Sam nie wiem, jakimi prawami się kieruje i za co zdobywa się punkty. On nie odpowiada na wszystkie pytania. Polska jest w tej chwili na lepszym miejscu, ponieważ grała na mistrzostwach Europy we Francji, a Holandia nie. To oczywiste. Dlatego straciliśmy mnóstwo punktów. A z ciekawości - gdzie Pana zdaniem Polska może dojść na mistrzostwach świata w Rosji? O ile się oczywiście zakwalifikuje. - Musicie uwierzyć w swoją drużynę, że odniesie sukces. To będzie trudne, ale uwierzcie. Jan Kałucki Więcej na rmf24.pl