20 kwietnia 1920 roku, to data kiedy powołano do życia jeden z najbardziej utytułowanych polskich klubów. Można powiedzieć, że najbardziej utytułowany, bo jeśli idzie o klasyfikację medalową mistrzostw Polski, to nikt "Niebieskich" nie przebija. Na swoim koncie mają 14 mistrzowskich tytułów, sześć razy byli wicemistrzem, a dziewięć razy kończyli rozgrywki Ekstraklasy na trzecim miejscu. Do tego trzy razy zdobywali Puchar Polski. Przedwojenne triumfy Złota era przypada na lata 30. kiedy to drużyna w składzie z takimi piłkarzami, jak Ernest Wilimowski, Teodor Peterek czy Gerard Wodarz rok za rokiem zdobywała mistrzostwo. Przed II wojną Ruch triumfował pięciokrotnie i nikt go pod tym względem nie przebił. Blisko tytułu chorzowianie byli też w 1939 roku. Po 14 grach prowadzili w tabeli, ale rozgrywki przerwał wybuch wojny. Genialny "Ezi" Wilimowski stał się pierwszym piłkarzem w historii mistrzostw świata, który w jednym meczu mundialu we Francji z Brazylią w Strasburgu w 1938 roku, który skończył się wynikiem 5-6, aż cztery razy wpisał się na listę strzelców. Ruch swoje tytuły zdobywał też w latach 50., 60. i 70. Swój ostatni tytuł jedenastka z Chorzowa wywalczyła w 1989 roku, kiedy gwiazdą zespołu był Krzysztof Warzycha, a w drużynie grał także obecny trener Piasta Waldemar Fornalik. Teraz Ruch, po finansowo - organizacyjnej katastrofie w ostatnich latach, gra ledwie w III lidze. A na stulecie miał być przecież piętnasty tytuł... Jeśli rozgrywki zostaną wznowione, to w Chorzowie liczą na to, że uda się awansować do II ligi. Po pierwszej rundzie rozgrywek Ruch jest bowiem na trzecim miejscu w III lidze w trzeciej grupie. Każdy chciał tam grać Nie tak miano świętować. Kiedy Ruch obchodził swoje 40-lecie, a było to w 1960 roku, to akurat cieszono się z dziewiątego mistrzostwa Polski. Katowicki "Sport" pisał wtedy o chorzowskim zespole tak: "Nazwa Ruch jest swego rodzaju magnesem dla młodych piłkarzy. Wielu z nich marzy o tym, aby bronić barw niebieskich. Niemal co roku zgłaszają się do chorzowskiego klubu utalentowani zawodnicy, a z chwilą gdy Ruch zasiadł na najwyższym tronie, napływ ich jest wręcz zdumiewający. Tak właśnie dzieje się w tych dniach. Kierownictwo drużyny otrzymało sporo ofert od młodych piłkarzy (Geszlecht, Szady, Kosider, Piechniczek). Nie są to żadne gwiazdy, ale utalentowani, chętni do pracy chłopcy, z których w przyszłości mogą wyrosnąć reprezentanci kraju" - można było przeczytać 2 listopada 1960 roku. Dodajmy, że jeden z tych chłopców, 18-letni wtedy Antoni Piechniczek zrobi potem wielką karierę, także w światowej piłce. Z Ruchem po mistrzostwo, jako piłkarz, sięgnie w 1968 roku. To odległe dzieje, teraz w Chorzowie jest inna rzeczywistość. - Czego życzyć Ruchowi? Jak najszybszego powrotu do ekstraklasy! Błyskawicznego powrotu! I druga rzecz, której bym sobie życzył, to żeby Ruch miał nowy stadion, bo z tych wszystkich najbardziej znanych polskich klubów, to już jedyna drużyna, która nie ma nowego obiektu. To przykre, jak to wygląda. Czytam i śledzę co się dzieje, że prezydent miasta mówi, że to nie jego wina, z kolei kibice zarzucają mu, że przed wyborami obiecywał, że będzie nowy stadion. Zobaczymy czy teraz rozgrywki zostaną wznowione i Ruch zdoła awansować o jedną klasę wyżej. Życzę im tego - mówi Joachim Marx, jeden z najlepszych napastników "Niebieskich" na początku lat 70., który zdobył wtedy z chorzowianami dwa tytuły mistrza Polski w 1974 i 1975 roku. Z okazji stulecia miał przyjechać specjalnie z Francji, gdzie od kilkudziesięciu lat mieszka, ale wszystko pokrzyżowała pandemia koronawirusa. Były 20-krotny reprezentant Polski zmagał się z tą chorobą i po ciężkiej walce wyszedł z niej zwycięsko o czym kilka dni mówił Interii. Liczyli się w pucharach W czasach Joachima Marxa Ruch liczył się nie tylko w kraju, ale i za granicą. W 1974 roku "Niebiescy" w ćwierćfinale Pucharu UEFA stoczyli zażarte boje z Feyenoordem Rotterdam, gdzie grało pół reprezentacji Holandii. W pierwszym meczu w Chorzowie był remis 1-1. Na wyjeździe Ruch prowadził po trafieniu Marxa, ale przegrał po dogrywce 1-3. Rok później drużyna prowadzona przez znakomitego słowackiego szkoleniowca Michala Viczana, stoczyła zażarte boje w 1/4 Pucharu Europy Mistrzów Krajowych z AS. St. Etienne. Z Francuzami u siebie "Niebiescy" prowadzili już 3-0. Ostatecznie wygrali 3-2. W rewanżu St. Etienne zwyciężyło 2-0. - Za Viczana na początku trenowaliśmy tak, że myśleliśmy, że umrzemy na boisku. Potem jednak były konkretne wyniki - podkreśla Marx. Ruch swój ostatni tytuł zdobył w 1989 roku, kiedy na ławce trenerskiej siedział nieżyjący już Jerzy Wyrobek. Kiedy będzie następny tytuł chorzowskiej "legendy bez końca"? Michał Zichlarz