FIFA i UEFA podjęły decyzję o zawieszeniu piłkarskiej federacji Rosji niedługo po tym, jak ten kraj zaatakował Ukrainę. Aktualnie w rozgrywkach międzynarodowych nie oglądamy żadnej z kadr "Sbornej", a wykluczone z nich zostały także tamtejsze drużyny klubowe. Władze w Rosji szukały swojej szansy w odwołaniach do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie, lecz ten oddalił wszystkie ich wnioski. Wojna w Ukrainie. FIFA "uznaje siłę i potęgę Rosji"? Włodarze światowego futbolu zdają się jednak podchodzić do kwestii zawieszenia Rosji niezwykle delikatnie. Decyzja o uczynieniu rosyjskiego jednym z języków urzędowych świadczyć może nawet o pewnej "odwilży". Taką nadzieję mają przynajmniej na Kremlu, który, mimo oficjalnych przekazów, doskonale zdaje sobie sprawę jakie spustoszenie w tamtejszej piłce czyni decyzja FIFA. - Oficjalnie uznaje siłę i potęgę Rosji. To kolejny dowód na to, że histeria Zachodu się kończy - ocenił Burłakow, cytowany przez "R-Sport". - Zawieszają rosyjskich sportowców, ale będą wydawać miliony na papierkową robotę w ich języku. Czymże to jest, jeśli nie wyrazem przyjaźni? - pytał. Piłkarska reprezentacja Rosji z powodu zawieszenia straciła szansę na wyjazd na MŚ w Katarze. W meczu pierwszej fazy baraży o awans jej rywalem miała być Polska. Do spotkania ostatecznie nie doszło, a "Biało-Czerwoni" w finałowej potyczce o mundial pokonali 2-0 Szwecję.