Maciej Rybus do Rosji wyjechał już w 2012 roku, kiedy to na cztery lata związał się z Terekiem Grozny. Później przez rok występował we francuskim Olympique Lyon, po czym wrócił do Rosji, gdzie mieszka do dziś. Były reprezentant Polski nie zdecydował się na powrót do ojczyzny nawet wtedy, gdy rozpoczęła się zbrojna inwazja na Ukrainę, za co był szeroko krytykowany. 35-letni piłkarz spędził pięć sezonów w Lokomotiwie Moskwa, a w 2022 roku, już po rozpoczęciu wspomnianej wojny, przeniósł się do lokalnego Spartaka. Przed rokiem z kolei, gdy jego kontrakt z klubem ze stolicy Rosji wygasł, związał się z Rubinem Kazań. Tam z powodu problemów zdrowotnych wystąpił w sumie w zaledwie ośmiu meczach, strzelając jedną bramkę i notując jedną asystę. Po sezonie działacze Rubina zdecydowali, że nie przedłużą kontraktu z zawodnikiem. Agent piłkarza Roman Oreszczuk tłumaczył ostatnio w rozmowie ze sport24.ru, dlaczego jego klient wciąż nie podpisał kontraktu z nowym klubem. "Po zamknięciu okna transferowego Rybus i ja mamy kolejny miesiąc. Wolni agenci mają czas na znalezienie zespołu po zakończeniu okna" - mówił. Kompromitujący incydent z udziałem Polaka. Wszystko trwało niecałe pięć minut Maciej Rybus wciąż bez klubu. Rosjanie bezlitośni Oreszczuk zastrzegł, że jeśli Rybus nie znajdzie sobie klubu teraz, to "nic strasznego się nie stanie". "Poczeka dwa i pół miesiąca i kolejne okno transferowe się otworzy" - tłumaczył. A z ostatnich doniesień wynika, że 35-latek faktycznie będzie musiał poczekać do kolejnego okienka transferowego. Sytuacji Rybusa postanowili przyjrzeć się dziennikarze rosyjskiego portalu sport.business-gazeta.ru. I byli przy tym bezlitośni w swojej ocenie. "Maciej Rybus to chyba największe rozczarowanie letniego okna transferowego 2023 roku" - zaczęli na początku analizy. Po czym przypomnieli, że były reprezentant Polski przyszedł do klubu jako doświadczony i dojrzały zawodnik, jednak z powodu problemów zdrowotnych nie był w stanie grać regularnie. "Rybus stał się wolnym agentem i mógł za darmo przenieść się do dowolnego klubu. Miał na to całe lato, ale ostatecznie nigdy nie znalazł nowej pracy" - wypomnieli. Alarm w Wiśle Kraków. Spełnił się czarny scenariusz