"Sborna" na stadionie w Moskwie pokonała zaprzyjaźniony kraj - Serbów 4:0, a gwiazdą spotkania był strzelec dwóch bramek Aleksiej Miranczuk. Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale jedno z trafień nie zostało uznane. Serbowie od 21. minuty grali w osłabieniu po czerwonej kartce. To spotkanie, przez wielu nazywane "meczem hańby", wzbudziło ogromne kontrowersje. Oberwało się Serbom, którzy się na nie zgodzili, ale przede wszystkim FIFA i UEFA, które uznały je za mecz oficjalny. Na dodatek przynoszący Rosjanom wymierne korzyści! "Bratni" rywal Rosjan ogłoszony Rosjanie idą w górę. Kompromitacja FIFA Na stronie FIFA 4 kwietnia ukazał się najnowszy ranking krajowych federacji. W oficjalnym komunikacie pochwały zebrała Indonezja, która zaliczyła największy awans (osiem pozycji w górę - red.), a także Belgia, która wskoczyła na trzecią pozycję, spychając z podium Anglików. Jeśli ktoś jednak dobrze prześledzi cały ranking, zauważy również, że awans o trzy pozycje zanotowała... zawieszona po wojnie w Ukrainie Rosja! Sami Rosjanie zresztą szczycą się tym w mediach, że po rozbiciu Serbii idą w górę. To zresztą nie pierwszy awans Rosjan od czasu "zawieszenia" przez FIFA. Było tak już po poprzednich meczach towarzyskich. Trudno nazwać to inaczej, niż kompromitacją FIFA, która z jednej strony udaje, że solidaryzuje się z całym zachodnim światem, nakładając na Rosję sankcję, z drugiej puszcza do Kremla oczko. W sumie po rozpoczęciu sankcji reprezentacja Rosji rozegrała 12 meczów towarzyskich (pięć zwycięstw, sześć remisów, jedna porażka). Trudno mówić do końca o izolacji, chociaż zdecydowana większość liczących się nacji trzyma się od Rosjan z daleka. Gdyby jednak FIFA i UEFA wykazały się większą konsekwencję, nie byłoby mowy o rozegraniu aż 12 spotkań. Gdyby...