Ronaldo Luis Nazario de Lima przez wiele lat brylował na arenie międzynarodowej, z dumą reprezentując Brazylię w piłce nożnej. Nawet po zakończeniu kariery 48-latek zdecydował pozostać w środowisku - zaledwie kilka miesięcy po przejściu na piłkarską emeryturę został dyrektorem sportowym w Corinthians Sao Paulo, a następnie postanowił zainwestować pieniądze w rozwój klubu Real Valladolid występującego w hiszpańskiej ekstraklasie. W grudniu ubiegłego roku legendarny piłkarz z dumą ogłosił, że zamierza kandydować na prezydenta Brazylijskiej Federacji Piłkarskiej. "Jestem alternatywą, która może doprowadzić do poważnych zmian w Brazylii w momencie, gdy nasz futbol znajduje się w głębokim kryzysie. Zamierzam sprawić, aby brazylijski futbol znów był szanowany" - twierdził wówczas, a jego słowa cytowały brazylijskie media. Kolejny zwrot akcji. Media: Czesław Michniewicz wraca na ławkę trenerską Ronaldo nie dopnie swego. Podjął decyzję ws. kandydatury na prezesa Brazylijskiej Federacji Piłkarskiej Już wtedy wiadomo było, że Ronaldo nie będzie miał wcale łatwego zadania - aby formalnie zgłosić swoją kandydaturę, potrzebował bowiem poparcia ze strony regionalnych związków i klubów. Niestety, nie udało mu się przekonać przynajmniej czterech federacji stanowych, przez co musiał zrezygnować ze swoich planów. Poinformował o tym za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jak się okazuje, federacje nie były chętne na rozmowy z utytułowanym piłkarzem i jawnie okazały wsparcie obecnemu prezesowi Brazylijskiej Federacji Piłkarskiej, Ednaldo Rodriguesowi. "Federacje odmówiły przyjęcia mnie do swoich siedzib, argumentując to zadowoleniem z obecnego rządu i poparciem dla reelekcji. Nie mogłem przedstawić mojego projektu ani wysłuchać ich opinii, ponieważ nie było otwartości na dialog" - zdradził 48-latek w swoim wpisie na Instagramie. Na końcu Ronaldo podziękował wszystkim, którzy wspierali go w dążeniu do celu i podkreślił, że ma szacunek do obecnych liderów brazylijskiego futbolu, dlatego wierzy w to, że władzom uda się przywrócić tamtejszą piłkę nożną do lat jej świetności. Szczęsny w centrum konfliktu, transfer już przesądzony. Padł sensacyjny kierunek