Wszystko zaczęło się przed kilkunastoma dniami, gdy Ronaldinho i jego brat Roberto Assis zostali zatrzymani za posługiwanie się fałszywymi paszportami. Obaj trafili do paragwajskiego więzienia. Do akcji od razu wkroczyli dobrze opłacani adwokaci obu panów. Wydawało się, że wyjście zza krat to kwestia godzin. Tymczasem - jak donoszą hiszpańskojęzyczne media - okazuje się, że sprawa jest o wiele poważniejsza, niż pierwotnie można było przypuszczać. Właśnie został odrzucony wniosek Ronaldinho o wyjście na wolność za kaucją, mimo że proponowana kwota sięgała 1,6 mln dolarów. Wcześniej nie zgodzono się także na zamienienie środka zapobiegawczego na areszt domowy. Skąd tak nieprzejednana postawa paragwajskiego sędziego? Otóż mistrz świata z 2002 roku podejrzewany jest o udział w grupie przestępczej handlującej narkotykami i zajmującej się praniem brudnych pieniędzy. Jej nielegalne interesy tylko w ostatnim czasie wygenerować miały aż 400 mln dolarów zysku. Śledztwo ma charakter rozwojowy. Zatrzymano do tej pory 16 osób, na czele z Dalią Lopez. To szefowa fundacji, na zaproszenie której aresztowani Brazylijczycy pojawili się w Paragwaju. Miejscowe media donoszą, że w przestępczy proceder zamieszani są również politycy państwowej administracji publicznej, a także przedstawiciele rządu. Za trzy dni Ronaldinho obchodził będzie 40. urodziny. Zupełnie inaczej wyobrażał sobie jubileuszową celebrę. Zwykle w ten wyjątkowy dzień otoczony był wianuszkiem pięknych kobiet i najbliższych przyjaciół. Tym razem toast wzniesie kompotem na więziennej stołówce... UKi