We wtorek nad ranem polskiego czasu w Kolumbii rozbił się samolot, na pokładzie którego była m.in. drużyna Chapecoense, lecąca do Medellin na finał Copa Sudamericana. W katastrofie zginęło 71 osób, w tym 19 piłkarzy. Przeżyło trzech zawodników Chapecoense. Przyszłość drużyny stanęła pod znakiem zapytania, ale od razu pojawili się chętni do pomocy. I nie są to anonimowe postaci. W drużynie Chapecoense chciałby grać słynny Ronaldinho, a także Argentyńczyk Juan Roman Riquelme. Co prawda 36-letni Brazylijczyk i o dwa lata starszy Argentyńczyk są już praktycznie na piłkarskiej emeryturze, ale w trudnej sytuacji chcą wesprzeć klub w potrzebie. Zwłaszcza, że za swoje występy nie chcą wynagrodzenia.