Jakub Kosecki przeniósł się ze Śląska Wrocław do Turcji w 2018 roku. Dwukrotnie był blisko awansu ze swoim zespołem do tamtejszej Superligi. W Adanie zagrał w 48. meczach, zdobył jedną bramkę i zaliczył osiem asyst. W ostatnim czasie popadł jednak w niełaskę klubu. - Został odstawiony od pierwszej drużyny i teraz razem z czteroma innymi piłkarzami trenuje indywidualnie - mówi nam Roman Kosecki, ojciec skrzydłowego Adany. - Mój syn przeżywa w tym momencie naprawdę nieprzyjemne chwile. Czekamy, co się wydarzy, bo to jest jednak sprawa kontraktu, to się wiąże z konkretnymi pieniędzmi. Jeżeli ktoś chce w taki dosyć barbarzyński sposób rozwiązywać kontrakty, ja od razu mówię, że nie ze mną. Na pewno poruszę pewne tematy, ale nie teraz. Mam nadzieję, że wszystko zakończy się dobrze, rozmawiamy z klubem. Trzeba wszystko na koniec dobrze załatwić. W grę wchodzą pieniądze - dodaje Roman Kosecki. Jakub Kosecki poważnie zastanawia się nad powrotem do Polski. Jego ojciec mówi nam, że ma konkretną propozycję z jednego z klubów. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! - Kuba mógłby przyjechać do Polski od razu nawet teraz, co mu zresztą doradzam. Grał w Niemczech, Turcji, nauczył się trochę innego podejścia do piłki. Zdobył cenne doświadczenie i to się powinno mu teraz przydać w Ekstraklasie. Niektóre powroty są dobre, spójrzmy chociażby na Waldemara Sobotę. Póki co negocjujemy rozwiązanie kontraktu, w razie czego będziemy kierować sprawę do władz FIFA. Rozumiem, że zmieniają się trenerzy, spojrzenie na skład, ale ważny kontrakt to zupełnie inna sprawa. Były napastnik reprezentacji Polski w rozmowie z Interią odniósł się także do zmiany selekcjonera reprezentacji Polski. Nie kryje, że jest mu szkoda Jerzego Brzęczka. - Awansował na mistrzostwa Europy, utrzymał reprezentację w Dywizji A Ligi Narodów, wprowadził do zespołu kilku młodych piłkarzy. Swoje zadania wykonał. Słyszę, że może niezbyt dogadywał się z niektórymi piłkarzami. Dla mnie jest to dziwne, bo piłkarze powinni wychodzić na boisko i grać. Nie będę tutaj przywoływał czasów, gdy ja grałem w reprezentacji. Wtedy na kadrę przyjeżdżało się za własne pieniądze, trenowało się we własnym sprzęcie. Samemu się ten sprzęt prało i potem jeszcze wieszało w pokoju, w którym się spało - mówi 69-krotny reprezentant Polski. - Mogę to tylko zrozumieć w ten sposób, że to już końcówka kadencji Zbigniewa Bońka i postawił wszystko na jedną kartę, żeby na mistrzostwach Europy coś wygrać, żeby zdobyć medal. Wtedy przechodzi się do historii. Myślę, że taki cel powinien nam właśnie przyświecać. Mamy w zespole najlepszego piłkarza na świecie i kilku zawodników grających w dobrych europejskich klubach. Teraz słyszę niestety, że wszyscy zastanawiają się, czy Paulo Sousa dogada się z piłkarzami? Jeśli my mamy iść w kierunku takiego absurdu, to lepiej, żebyśmy zwinęli ten cały kramik, bo wtedy to nie ma sensu i w takiej sytuacji PZPN powinien się rozwiązać.Zdobywca 19 bramek dla naszej reprezentacji nie spodziewa się w najbliższym czasie zaskakujących powołań ze strony Sousy. Liczy natomiast, że poprawi się styl gry "Biało-Czerwonych" i że piłkarze pokażą na boisku więcej charakteru.- Paolo Sousa raczej nie wyciągnie jakiegoś króliczka z rękawa. Chyba dobrze znamy polskich piłkarzy i wiemy, kogo mamy. Dużych zmian nie będzie. Jerzy Brzęczek zaprezentował szeroką kadrę młodych zawodników. Mam nadzieję, że portugalski szkoleniowiec przede wszystkim dotrze do głów piłkarzy i, że za ten orzełek na piersi to oni będą dawać z siebie wszystko. Wierzę, że nie będą gwiazdorzyć, narzekać, strzelać fochów. Jak to się mówi, złej baletnicy to i nawet rąbek spódnicy przeszkadza. - Żałuję, że póki co w sztabie Sousy nie ma jakiegoś młodego polskiego trenera. Mam jednak nadzieję, że wkrótce to się zmieni i że Zbigniew Boniek odda mu na przykład Jacka Magierę - zakończył Roman Kosecki. Rozmawiał Zbigniew Czyż