Wyrywając rywalowi jeden punkt, rzymianie pozbawili Betis szybkiego awansu do 1/8 finału Ligi Europy. Zwycięstwo dałoby Hiszpanom przepustkę do fazy pucharowej, natomiast w przypadku remisu będą oni musieli poczekać na przypieczętowanie sukcesu jeszcze co najmniej dwa tygodnie. Trudno jednak spodziewać się, aby piłkarze Romy cieszyli się ze swojego osiągnięcia. Podział punktów niewiele im bowiem daje. W trzech pierwszych kolejkach odnieśli tylko jedno zwycięstwo, a aż dwa razy przegrali. W Sewilli potrzebowali trzech punktów, aby zwiększyć swoje szanse na awans z drugiego miejsca. Nie udało się, więc w dwóch ostatnich kolejkach rzymianie nie będą zależni już wyłącznie od siebie. Spotkanie miało wysoką stawkę, ale paradoksalnie jego temperatura z początku nie powalała. Mecz rozkręcał się powoli, a znacznie więcej od składnych akcji było fauli i zderzeń pomiędzy zawodnikami. Najpierw ucierpiał Nemanja Matić, a chwilę później także Nicola Zalewski. Polak został uderzony przez jednego z rywali w głowę, a klubowi lekarze sprawdzali, czy u zawodnika nie doszło do wstrząsu mózgu. Na szczęście dla piłkarza, zespołu, ale także reprezentacji Polski wszystko było w porządku i po kilkudziesięciu sekundach 20-latek wrócił na boisko. Liga Europy: AS Roma zremisowała z Realem Betis Zalewski po raz kolejny wystąpił na prawym wahadle. Lewą flankę, która wcześniej należała do Polaka, okupuje teraz Leonardo Spinazzola. Momentami Włoch nawiązywał do znakomitej dyspozycji, z której kibice zapamiętali go podczas Euro 2020, ale jego zrywy nie przynosiły efektów. Znacznie konkretniejszy był natomiast Betis. W 34. minucie silny strzał sprzed pola karnego oddał Sergio Canales, piłka odbiła się po drodze od zawodnika Romy i wpadła do siatki. To kolejna bramka z dystansu stracona w tym sezonie przez ekipę Jose Mourinho. W ten sam sposób przed tygodniem Rui Patricio został pokonany przez Guido Rodrigueza. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy do siatki Betisu trafił Andrea Belotti. Radość włoskiego napastnika była jednak wyjątkowo krótkotrwała, bo sędzia asystent podniósł chorągiewkę. Decyzja była słuszna - Belotti przedwcześnie ruszył do dośrodkowania. Po zmianie stron Roma zerwała się do ataku i była przy tym znacznie bardziej zdecydowana niż w pierwszej odsłonie meczu. Obrońcy i bramkarz Betisu mieli ręce pełne roboty. W głównej roli znów wystąpił Belotti, który w 53. minucie - podobnie jak przed przerwą - trafił do siatki. Początkowo sędzia odgwizdał spalonego, a włoski napastnik tylko bezradnie rozłożył ręce. Po długiej, trwającej ponad trzy minuty analizie VAR, decyzja została jednak zmieniona, a stadionowy zegar wskazał wynik 1:1. Wyrównanie sprawiło, że rzymianie odzyskali wiarę w siebie. W ich grze widać było więcej chęci, pomysłu i energii. Przejęli inicjatywę, a gospodarze od teraz koncentrowali się głównie na kontratakach. Goście naciskali na gospodarzy, ale nie byli w stanie postawić kropki nad "i". Brakowało także argumentów z ławki rezerwowych, której zestawienie nie może zrobić wrażenia nawet na poziomie Ligi Europy. Ostatecznie podział punktów, z którego ani jedni, ani drudzy nie mogą się cieszyć. Real Betis - AS Roma 1:1 (1:0) Bramki: 1:0 Sergio Canales 34’1:1 Andrea Belotti 53’ Jakub Żelepień, Interia