Autorzy: Karolina Olejak i Dawid Serafin Plakat jest niewielkich rozmiarów. Na górze znajduje się zdjęcie czwórki dzieci w strojach Polonii Warszawa. Mają po kilka lat. Ich twarze zostały przerobione komputerowe i wyglądają, jakby ktoś ich pobił. Na dole plakatu znajduje się zdjęcie małego chłopca w koszulce z logiem klubu. Ma podbite prawe oko, a obok jego głowy widzimy zaciśniętą pięść młodego mężczyzny. Wielkimi literami napisano: "Nie trenuj w Polonii". Obok umieszczono przekreślony herb klubu. Dodatkowo ktoś umieścił kilka sugestii, w których grozi rodzicom i ich dzieciom. Na plakacie możemy przeczytać m.in.: że, "trenowanie w Polonii może wywoływać nieodwracalne zmiany w psychice dziecka". "Na każdym kroku dochodzi do pobić zarówno kibiców jak i piłkarzy Polonii. Zdarzały się przypadki pobić również rodziców" - czytamy w innym miejscu. Inna groźba: "dla bandytów z innych klubów nie ma znaczenia, czy mają do czynienia z dziećmi czy dorosłymi w barwach Polonii". Całość wywodu kończy rada: "Zastanów się dwa razy, życie jest tylko jedno". Plakaty zawisły obok szkół Plakaty pojawiły się na warszawskich ulicach, głównie na Bielanach i Żoliborzu w okolicy szkół podstawowych. Widzą je rodzice odprowadzający dzieci do szkół. Niespełna 100 metrów od bramy szkoły podstawowej numer 187 znajdujemy pierwszy z nich. Przyklejony do skrzynki gazowej na wysokości wzroku przechodzących tą drogą dzieci. - Moje dzieci nie trenują na Polonii, ale plakaty widziałam. Coś obrzydliwego. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co ma w głowie człowiek, który coś takiego tworzy, drukuje i rozwiesza - mówi matka, która odprowadza syna do szkoły. I dodaje: - Czego to uczy dzieci? Tego, że można kogoś pobić, bo kibicuje innym klubom. Chore. Do naszej rozmowy szybko dołącza inna kobieta. - Mój syn przyszedł do domu z płaczem, gdy zobaczył plakat. Na zdjęciach są pobite dzieci w jego wieku. Pytał, czy ma się czego obawiać. On trenuje siatkówkę, ale przecież ktoś, kto jest zdolny do takich rzeczy równie dobrze może też zaatakować dzieci trenujące inny sport. Razem z innymi rodzicami zrywaliśmy je z okolic placów zabaw. Uważam, że policja powinna natychmiast interweniować. O sprawie rozmawiamy również z rodzicami dzieci, które trenują w Polonii Warszawa: - Gdy zobaczyłem plakat, poczułem strach o bezpieczeństwo mojego dziecka. Do tego totalną złość na tych bydlaków. Nie sądzę, by była to bezmyślność, a zaplanowana z najgorszymi intencjami, przez złych ludzi akacja - mówi ojciec młodego piłkarza. Rodzice czekają na zdecydowaną reakcję policji: - Na szczęście klub i trenerzy Polonii stanęli na wysokości zadania i szybko powiadomili policję. Na zabranie głosu przez przedstawicieli środowisk kibicowskich Legii raczej nie ma co liczyć - mówi nam ojciec chłopca trenującego przy Konwiktorskiej 6. W podobnym duchu wypowiadają się inni rodzice: - Na naszych rodzicielskich grupach panuje poruszenie. Obawiamy się o dzieci. Jakim człowiekiem trzeba być, żeby straszyć ośmiolatka pobiciem? - pyta mama jednego z młodych zawodników, nie kryjąc zdenerwowania. - Zastanawiamy się z mężem, czy nasz syn powinien brać udział w turnieju. Z drugiej strony drugiej strony nie chcemy przelewać na niego strachu. Czy najmłodsi mają świadomość trwającej wojny klubów? - Dzieci wiedzą, że między klubami istnieje silna rywalizacja. Gdy spotykamy się ze znajomymi, których dzieci albo kibicują Legii, albo tam trenują, to naturalne jest, że się przekomarzają, licytują, kto gdzie z kim ile wygrał itp. Natomiast nienawiści, jaką prezentują te plakaty i osoby za nimi stojące, z pewnością nie znają i mam nadzieję, że nie doświadczą. "To mój syn jest na tym zdjęciu" Udało nam się skontaktować z Tomaszem Chojnackim, którego syn znalazł się na plakacie. Chłopczyk ma osiem lat i trenuje w Polonii. - Dzieci obok niego to koledzy z drużyny. Zdjęcie pochodzi bodajże z reklamy szkółki sprzed dwóch lat, ale tutaj widać, że twarze mojego syna i pozostałych dzieci zostały przerobione. Wygląda to tak, jakby zostały dotkliwie pobite - mówi. - Plakat uważam za skandaliczny i przekraczający jakiekolwiek normy zdrowej rywalizacji między klubami - opowiada Chojnacki. I dodaje, że to nie pierwsza taka sytuacja. - Słyszałem kilkukrotnie, że dzieci były wyzywane przez rówieśników na orlikach, tylko dlatego, że trenują w Polonii. Syn ma kolegę, którego tata został ostatnio zaatakowani i kopnięty, bo miał na sobie mały znaczek Polonii - konkluduje pan Tomasz. Policja zajmuje się sprawą, klub nie komentuje Z naszych informacji wynika, że władze klubu o całej sytuacji poinformowały policję. - Faktycznie takie zgłoszenie wpłynęło w poniedziałek po południu - wyjaśnia podinsp. Elwira Kozłowska, rzecznik prasowa komendy rejonowej policji w Warszawie V. - Obecnie trwają czynności śledcze. Szukamy świadków tego zdarzenia, sprawdzamy, czy w miejscach, gdzie pojawiły się plakaty, był monitoring. Wszystko to ma doprowadzić do znalezienia sprawcy lub sprawców - dodaje policjantka. - Decyzja klubu jest taka, że nie komentujemy sprawy plakatów - mówi w rozmowie z Interią Marcin Bratkowski, rzecznik Polonii Warszawa. Zapytany, czy klub rozważał kiedyś możliwość wspólnej akcji marketingowej z Legią, pokazującej, że można kibicować innemu klubowi i nie jest to nic złego, odpowiada: - Jako Polonia Warszawa jesteśmy otwarci na to, aby promować piłkę nożną z ludzką twarzą. Nasz stadion jest otwarty dla każdego - mówi. Karolina Olejak i Dawid Serafin Chcesz porozmawiać z autorami? Napisz: karolina.olejak@firma.interia.pl; dawid.serafin@firma.interia.pl