Piłkarskie legendy rzadko wracają do gry po dłuższych przerwach - a jeszcze rzadziej robią to w wieku aż 48 lat. Tak jednak właśnie stało się w przypadku Roberto Carlosa. Brazylijski defensor, mistrz świata z 2002 roku, wystąpił w starciu amatorskiego zespołu z Anglii zwącego się Bull In The Barne United, który jest drużyną sformowaną przez... kumpli z pubu mieszczącego się w Shrewsbury (region West Midlands). Robert Carlos znowu w grze! Wszystko dzięki losowi za pięć funtów Jak do tego wszystkiego doszło? Miesiąc temu informowaliśmy, że menedżer klubu występującego w lokalnej niedzielnej lidze postanowił wziąć udział w loterii organizowanej przez portal eBay - jedną z nagród było "zakontraktowanie" Carlosa na jeden występ. Ed Speller, bo tak zwie się kierownik United, przyznał, że spotkanie z wybitnym niegdyś piłkarzem kosztowało go ledwie 5 funtów, bo taka była właśnie cena jednego losu. Członkowie zespołu przyznawali potem w wywiadach, że absolutnie nikt nie chciał na początku uwierzyć im w to, że były gracz m.in. Interu Mediolan i - przede wszystkim - Realu Madryt pojawi się w ich miejscowości, by jeszcze raz włożyć korki i wybiec na boisko. Tak się jednak faktycznie stało dokładnie 4 marca. Roberto Carlos zagrał dla Bull In The Barne United i zdobył pierwszego od lat gola Roberto Carlos rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, ale włączył się do gry jeszcze w pierwszej połowie starcia z Harlescott Rangers, po czym znowu powędrował na ławkę. Jako że w rozgrywkach amatorskich regulamin jest nieco luźniejszy, niż w przypadku profesjonalnych lig, to Brazylijczyk otrzymał jeszcze jedną szansę na zabłyśnięcie w potyczce - na sam koniec meczu poproszono go o wykonanie karnego, który został bezbłędnie wykorzystany. Moment ten uchwycił reporter lokalnej gazety "Shropshire Star": Niestety obecność dawnego mistrza świata nie pomogła United na tyle, by odnieść zwycięstwo ulegli Rangers po wyrównanym meczu 3-4. Co ciekawe Carlos grał na pozycji środkowego pomocnika. Dlaczego? Ed Speller przyznał z humorem, że starał się uniknąć tarć między 48-latkiem a podstawowym lewym obrońcą zespołu, Liamem Turrallem. "Oczywiście, Roberto jest najlepszym lewym obrońcą, jaki kiedykolwiek grał, więc kilka razy mówiliśmy Liamowi, że może zostać odsunięty od sładu" - stwierdził menedżer. "Chciałem jednak zobaczyć Roberto grającego wyżej, aby Liam, który jest najlepszym lewym obrońcą w Shropshire, również mógł zabłysnąć" - stwierdził Speller. Tym samym gracze Bull In The Barne United zaliczyli najprawdopodobniej najbardziej nietypowy mecz w dziejach drużyny. Przynajmniej do czasu kolejnej loterii... Zobacz także: Tych piłkarzy Michniewicz nie powoła. Zapadła ważna decyzja w kontekście baraży