Afera premiowa w PZPN wybuchła wraz z momentem, kiedy okazało się, że Polska reprezentacja wyszła z grupy na mundialu. Wszystko zaczęło się od słów Mateusza Morawieckiego. Na przed mundialowym spotkaniu z zawodnikami premier zachęcał naszych zawodników do dobrej gry, obiecując "bardzo dobrą nagrodę". Słowa zarejestrowane w jednym z vlogów kanału "Łączy Nas Piłka" nie wzbudziły od razu kontrowersji. Być może dlatego, że ze względu na pozostawiającą wiele do życzenia grę reprezentantów, nikt nie spodziewał się sukcesu. Obietnice premiera przypomniano dopiero wtedy, gdy okazało się, że Polska kadra wychodzi z grupy. „My tu z panem trenerem zapewnimy, żeby jak się uda, to żeby była naprawdę bardzo dobra nagroda” – słowa premiera wywołały burzę W niedzielę 4 grudnia Polacy przegrali w ⅛ finału MŚ w Katarze z Francuzami. Po bolesnej porażce 3-1 piłkarze schodzili ze zrezygnowanymi minami do tunelu, żegnając się z mundialem. Wydawało się, że burzliwa historia na MŚ w Katarze naszej kadry dobiegła końca. Nie był to jednak "finał" naszego mundialu. Czytaj również: Fernando Santos w poszukiwaniu mieszkania. Co za czynsz! Kolejnego dnia, w poniedziałek 5 grudnia gruchnęła wiadomość, że kadra za wyjście z grupy ma otrzymać aż 30 milionów złotych do podziału. Kontrowersje wzbudziło nie to, że jest to nagroda za wstydliwą grę, ale pieniądze obywateli, pochodzące z państwowego budżetu. Rozgorzała publiczna dyskusja. Każda strona – Rząd, PZPN, piłkarze, rzecznicy prasowi i dziennikarze przedstawiali odmienną wersję zdarzeń. W końcu za "kozła ofiarnego" uznano Czesława Michniewicza. Zdaniem wielu osób źle zarządzał całą sytuacją i przede wszystkim nie poinformował o propozycji nagrody za występy Cezarego Kuleszę. Próba poprawy wizerunku – zmiana trenera i utworzenie nowej funkcji w PZPN Cezary Kulesza i tzw. baronowie PZPN, czyli prezesi wojewódzkich związków piłki nożnej, wymyślili sposób na to, żeby rozwiązać trudną sytuację. Pomogły im w tym też decyzje premiera. Mateusz Morawiecki wycofał się ze swojej obietnicy i stwierdził, że nie przekaże premii dla PZPN. Związek zmienił trenera, wokół którego uwaga mediów skupiała się już od początku jego pracy. Działo się to ze względu na nieudowodnione powiązania z aferą korupcyjną w polskiej piłce nożnej i słynnymi 711 połączeniami do "Fryzjera". Do tego doszło złe zarządzanie sytuacją z potencjalną premią od Rządu. Naszą kadrę objął Fernando Santos. PZPN stworzył też nową funkcję. Radosław Michalski objął stanowisko pełnomocnika zarządu PZPN do spraw reprezentacji Polski. Były reprezentant ma pomagać sztabowi trenerskiemu i przede wszystkim rozwiązać problemy komunikacyjne na linii zarząd PZPN – drużyna narodowa. Czytaj również: PZPN ogłosił świetną wiadomość. Ucieszy się nie tylko Robert Lewandowski Radosław Michalski wypowiada się na temat premii dla zawodników Radosław Michalski nie unikał tematu premii. W wywiadzie dla „Piłki Nożnej” zaznaczył, że do jego obowiązków nie będzie należało negocjowanie stawek. Zasugerował też, że w PZPN rozważano niewielkie obniżenie zarobków piłkarzy w kadrze. Lewandowski i spółka otrzymują pieniądze za udział w zgrupowaniach, zwrot kosztów za podróże i premie za ewentualny awans do dalszych etapów rozgrywek. Czerpią profity również z praw wizerunkowych. Prawdopodobnie temat premii dla zawodników od PZPN będzie wracał wielokrotnie w najbliższych latach. Być może wkrótce będzie traktowany po prostu ironicznie. Tak jak wystawienie kucharza reprezentacji przez PZPN na konferencję prasową po nieudanym mundialu w 2006 roku. Czytaj również: UEFA wprowadza ogromne zmiany! PZPN reaguje, polskie kluby mogą mieć problem Ambitne plany Fernando Santosa. Szykują się kolejne wyjazdy Alarm w PZPN-ie. Wystarczyło zdanie słynnego trenera. Jest reakcja!