W 2018 roku w Rosji debiutował VAR. W Katarze zadebiutuje półautomatyczna ocena spalonego, żeby sędziowanie meczów było jeszcze bardziej sprawiedliwe i obiektywne. System był już testowany, a potem dopracowywany. FIFA jest zadowolona z wyników. Johannes Holzmüller - jej wicedyrektor do spraw technologicznych był odpowiedzialny za rozwój projektu. Półautomatyczna ocena spalonego. Jak to działa? Pod dachem stadionu umieszczonych będzie 12 kamer, które śledzą położenie piłki i 29 miejsc na ciele każdego z zawodników. 50 razy na sekundę, żeby ustalić dokładnie położenie piłkarzy na boisku w każdym momencie gry. W piłce umieszczony będzie czujnik, który umożliwi dokładne ustalenie momentu jej kopnięcia. Dane będą wysyłane z prędkością 500 razy na sekundę do sali wideo. Stworzony na bazie sztucznej inteligencji system będzie wysyłał automatyczny sygnał, gdy zawodnik będący na pozycji spalonej otrzyma piłkę. Te sytuacje będą jeszcze sprawdzane przez arbitrów od wideo, żeby upewnić się, że nie było pomyłki. Półautomatyczna ocena spalonego. Co zobaczą kibice? Kiedy padnie bramka, która budzi wątpliwości, automatycznie pojawi się chorągiewka pomarańczowa. To znaczy, że arbitrzy od wideo muszą sprawdzić, co się naprawdę wydarzyło. Decyzję czy był spalony, czy nie mają podjąć w 25 sekund i przekazać sędziemu głównemu. Kibice zobaczą obraz na ekranach umieszczonych na stadionie. Dowiedzą się czy był spalony, i w którym momencie. Pierwsze testy systemu wykonano w 2019 roku. Covid je opóźnił, ale w Pucharze Narodów Arabskich w 2021 roku półautomatyczna ocena spalonego się sprawdziła. Pierluigi Collina - szef sędziów w FIFA uważa, że to bardzo ciekawy i dobry projekt. - Część ludzi mówi o sędziach-robotach, ale nie jest to prawda. Wciąż decydującą rolę odgrywają arbitrzy będący na boisku. W systemie półautomatycznej oceny spalonego ważne jest skrócenie czasu na decyzję i zwiększenie prawdopodobieństwa podjęcia właściwej. System będzie wykorzystywany tylko wtedy, gdy piłkarz będący na spalonym otrzyma piłkę - mówi.