Starcie Motoru Lublin z Ruchem Chorzów wzbudziło wielkie zainteresowanie. Obie drużyny rywalizowały kiedyś w ekstraklasie, teraz dwa szczeble niżej. Ruch jest beniaminkiem, Motor chce budować drużynę na awans był więc faworytem. Ruch Chorzów prowadził po pierwszej połowie Piłkarze trenera Marka Saganowskiego rozpoczęli sezon wspaniale. W pierwszej kolejce pokonali na wyjeździe 4:1 Znicz Pruszków. Teraz, w pierwszym meczu przed własną publicznością, gościli Ruch. Niebiescy, za którymi przyjechało mnóstwo kibiców, rozpoczęli świetnie i do przerwy prowadzili. W 34. minucie po centrze Przemysława Szkatuły Tomasz Foszmańczyk wpakował piłkę do bramki. Kiedy po przerwie po kolejnym podaniu Szkatuły drugą bramkę zdobył kolejny doświadczony piłkarz - Łukasz Janoszka, wydawało się, że chorzowianie mają mecz pod kontrolą. "Ruch wam nie popuści" - zaśpiewali po drugiej bramce chorzowscy kibice. To Motor jednak nie popuścił. Kiedy strzelił kontaktowego gola, wrzask na stadionie uniósł go do nieba. Zdobył go inny piłkarz z bagażem doświadczeń - Michał Fidziukiewicz. Motor dopingowany przez tłumy fanów rzucił się do ataków, chcąc wyrównać. "Tu jest Lublin, tu się walczy" - śpiewały najzagorzalsze sektory za bramką. Fani obu drużyn odpalili pirotechnikę i mgła wymusiła, że w II połowie trzeba było przerwać na moment spotkanie. Ruch przetrzymał jednak napór gospodarzy i wywalczył w Lublinie trzy cenne punkty. Jeszcze w 89. minucie mógł strzelić trzeciego gola, ale piłka trafiła w poprzeczkę! Na stadionie prawie 10 tysięcy widzów Mecz miał jednak ekstraklasową atmosferę. Nowoczesny stadion, światła, tłumy - to wszystko sprawiło, że wieczór był niezwykły. Na stadionie pojawiło się prawie dziesięć tysięcy kibiców. Gdyby nie bluzgi i pirotechnika - byłoby idealnie.Motor Lublin - Ruch Chorzów 1-2 (0-1)Bramki: 0-1 Foszmańczyk (34.), 0-2 Janoszka (57.), 1-2 Fidziukiewicz (62.) Widzów: 9320.