Od czasu rosyjskiej inwazji, która nastąpiła 24 lutego, to dopiero taki trzeci przypadek, jeśli chodzi o reprezentanta piłkarskiej kadry tego kraju. W lutym Fiodor Smołow napisał na portalu społecznościowym "Żadnej wojny", ale potem zamilkł. Z kolei Aleksandr Sobolew również zamieścił wpis na portalu społecznościowym, jednak kilka godzin później go usunął. Karpowa jest pierwszą reprezentantką kobiecej kadry, która zabrała głos w tej sprawie. Od początku inwazji publikuje antywojenne wpisy na portalu społecznościowym. "Po prostu nie mogłam patrzeć na tę nieludzką rzecz i milczeć. Nie wiem, co by było, gdybym mieszkała w Rosji, a nie w Hiszpanii, ale czuję się szczególnie odpowiedzialna, aby zabierać głos" - stwierdziła Karpowa. Wojna w Ukrainie. Nadieżda Karpowa nie wstydzi się bycie Rosjanką "Rosyjska propaganda próbuje przekonać Rosjan, że jesteśmy bardzo szczególnym narodem, a cały świat jest przeciwko nam i naszej 'wyjątkowej misji'. O jakiej wyjątkowej misji mówimy? Nie uważam, że Rosjanie są wyjątkowi. Jednocześnie nie wstydzę się być Rosjanką, bo Rosja nie oznacza rządu i Władimira Putina. Putin zabrał nam wszystko, zabrał naszą przyszłość. Jednocześnie zrobił to za naszą milczącą zgodą. Oni (rząd) nie byli świadkami silnego oporu. Większość ludzi po prostu zamykała oczy na niesprawiedliwość, myśląc, że to nie ich sprawa" - tłumaczyła reprezentantka Rosji. 27-latka trafiła do Hiszpanii w 2017 roku. Piłkarka rozegrała 24 mecze w kadrze, łącznie z udziałem w mistrzostwach Europy. Na tegorocznych Karpowej zabraknie, podobnie jak i całej reprezentacji Rosji, która została z nich wykluczona z powodu inwazji w Ukrainie. "Wzięłam udział w dwóch wiecach opozycji, w ostatnim wspierającym (głównego rosyjskiego opozycjonistę) Aleksieja Nawalnego, kiedy został otruty i uwięziony, ale nie sądzę, bym zrobiła wystarczająco dużo. Ludzie, którzy usprawiedliwiają wojnę są zakładnikami propagandy. Żal mi ich i uważam, że musimy zrobić wszystko, aby ich od niej uwolnić" - mówiła. Głównym czynnikiem, który spowodował jej przeprowadzkę do Hiszpanii, był poziom piłkarstwa kobiecego. Po niej zmieniło się też coś fundamentalnie w samej zawodniczce. W Hiszpanii nikt nie wini Nadieżdy Karpowej za życie z dziewczyną "Przestałam się bać pewnych rzeczy, na przykład swobodnego wypowiadania się. Zrozumiałam też, że nikt nie będzie mnie winił za życie z dziewczyną i że nie ma tu piętna za bycie lesbijką. Twój trener może cię tutaj zapytać: 'Czy twoja dziewczyna przyjdzie na mecz?'. Po prostu pomyślałam: Wow. W Rosji ludzie pytają tylko, czy masz chłopaka, tutaj mówią 'partner'" - powiedziała. Karpowa od dzieciństwa próbowała ukryć swój homoseksualizm, a przynajmniej nie mówić o nim publicznie. Kiedy miała podpisać kontrakt z Rossijanką Krasnoarmiejsk, właściciel klubu próbował przekonać jej ojca obiecując, że "zaopiekują się twoją córką, lesbijką". "Według tych osób lesbijki wymagały specjalnego traktowania. Miałem wtedy 18 lat. Mój tata kazał temu facetowi... odejść. Powiedział, że jest gotów rozmawiać tylko o piłce nożnej, a nie o mojej orientacji seksualnej" - tłumaczyła piłkarka. W marcu do Espanyolu dołączyła Ukrainka Tamiła Chimich, także napastniczka. Nadieżda Karpowa gra z Ukrainką Tamiłą Chimich "Kiedy pierwszy raz się z nią spotkałam, spojrzała na mnie ostrożnie. Jakby nie była pewna, czy jestem prowojenna i uważam Ukraińców za wrogów. Chciałam płakać. Myślałam o jej rodzinie i przyjaciołach i o tym, czy wszystko z nimi w porządku. To było okropne uczucie zrozumieć, że może stracić bliskich. Jestem po prostu przytłoczona emocjami. Nadal czasami nie mogę uwierzyć, że to jest prawdziwe i się dzieje" - powiedziała Karpowa. Ma jednak nadzieję na zmiany. "Chciałabym, żeby coraz więcej Rosjan - także rosyjskich sportowców - zabierało głos, żeby inni ludzie, którzy są przeciwko wojnie, wiedzieli, że nie są mniejszością. Nie możesz po prostu udawać, że nic się nie dzieje, już nie. Czas ciszy powinien się skończyć" - przyznała Karpowa.